Quantcast
Channel: the garden - Blog Kasi & Andrew Bellingham
Viewing all 126 articles
Browse latest View live

Ale U NAS W OGRODZIE się duuużo dzieje ...

$
0
0


Jak widać jestem w pełnej gotowości bojowej do wysadzania młodych sadzonek kwiatów jednorocznych i pnączy jednorocznych do ogrodu. Wszystko już odbyło tradycyjna pielgrzymkę z tacek rozsadowych do multiplatów ... potem z ciepłej szklarni do chłodnego inspektu - teraz już nawet są poza inspektem. Może same teraz jeszcze przejdą do gruntu hehe niby 'Zimna Zośka' za nami, ale nocą nadal bywa po 4 stopnie - nadal chłodno dla wielu roślin. Trzeba uważać.


Nawet Mazie czasami woli schować się do szklarni od tej chłodnej pogody ;-)


Pomidory, bakłażany i papryki nadal trzymam w warunkach cieplarnianych ... chociaż w tym roku, to już chyba tak pozostanie na cały sezon. Postawiliśmy wreszcie nasz tunel foliowy i teraz tam będzie nasze królestwo pomidorowe ;-)





Tunel przyjechał do nas aż z Wrocławia z firmy GRANDE  Paweł Łapa. Jego ustawienie zabrało 5-ciu bardzo zdolnym pracownikom równo 12 godzin. Gdy tunel stał nie mogliśmy uwierzyć naszym oczom - wielkie marzenie się spełniło i teraz możemy TYLE!!!!!





Tak więc zaczęło się - oczywiście pomiędzy postawieniem tunelu a kolejnymi warsztatami ogrodniczymi było tylko 5 dni roboczych - a teren musiał wyglądać w miarę reprezentacyjnie i być w miarę 'do użytku'.

Najpierw zabraliśmy się za totalne równianie terenu w tunelu - początkowo antyczną glebogryzarką Andrew spulchnił górna warstwę gleby, aby później ją długo grabić tam i z powrotem aż teren był równy. W glebie mamy sporo perzu, a więc żeby w tym roku już nie walczyć z tym wrednym chwastem ułożyliśmy na całej powierzchni agrotkaninę.







Tunel foliowy został natychmiast 'zasiedlony' przez dziesiątki sadzonek pomidorów, papryczek i bakłażanów ... 




... a także długi stół służący jako pomoc podczas warsztatów ogrodniczych.  23-go maja prowadziliśmy drugie w tym sezonie warsztaty Praktyczny Ogrodnik - MAJ. Było naprawdę sporo prac w ogrodzie i tylko dzięki uprzejmości Ewy z bloga Marzeniami Malowane mam jakiekolwiek zdjęcia do pokazania: 




Na początek jak zawsze krótka opowiastka o naszym ogrodzie. Troszkę informacji na temat zasad ekologicznego ogrodnictwa i nawozów naturalnych (obornik, kompost, różne gnojówki i nawozy kupne).  Dalej o przygotowaniu gleby do siewu i sadzenia ... a także sadzenie z rozsad oraz multiplatów. 




W zawiązku z tym że za oknem mamy maj - zajęliśmy się siewem oraz sadzeniem do gruntu roślin ciepłolubnych i tu na przykładzie rodziny dyniowatych.  Najpierw trochę kopania, odchwaszczania i 'obornikowania' ;-) i tak ...




... uczyliśmy się jak poprawnie sadzić dynie oraz cukinie.






Na końcu każda roślinka otrzymała swój własny domek ;-)




... a potem budowaliśmy wigwam dla mniejszych dyń, które będą się piąć ...







... hmmm ... które nasiona najlepsze ....





Pod koniec dnia miało padać, więc przeszliśmy już do tunelu foliowego, gdzie pokazywałam jak sadzić rośliny psiankowate (również bardzo ciepłolubne) ....




... pomidorki koktajlowe i zioła w skrzyniach na słoneczny balkon lub taras ...






... i  na końcu techniki siewu nasion do multipalet. Uczestnicy warsztatów wysiali przeróżne odmiany dyń oraz bazylii - oby wszystko Wam zdrowo rosło, ja też wyczekuję moich wschodów ;-)







 Mam nadzieję, że się trochę zainspirowaliście. 
Super fajną relację z warsztatów i więcej fotek możecie znaleźć na blogu u Ewy 
Marzenami Malowane. Zapraszam ;-) 






*******


Naprawdę dziękuję serdecznie wszystkim, którzy odwiedzili nasz ogród w niedzielę z okazji Wiosennego Kiermaszu Sadzonek. Szczególnie osobom przybyłym z daleka i stałym bywalcom. Z całego serca dziękuję za pomoc moim kochanym dziewczynom Maszce (Maszka tu, Maszka tam), Agnieszce (Bramasole) i Iwonce, które aby być ze mną przejechały setki kilometrów!!!  

Dziękuje również Ewie K, która udostępniła poniższe fotki ;-)





... nie możemy narzekać na niską frekwencję ...





.... ani kiepska pogodę ;-)




... tradycyjnie już było sporo dzieci ...





... i obiecane wykłady. Pierwszy, o ziołach prowadziła Kasia Baumgartner ...





... a drugi ja z Karlem Baumgartner.  Kasia i Karl zakładają ekologiczne gospodarstwo nieopodal Lęborka. Karl to specjalista od hodowli dżdżownic - wzbogacił swoimi poradami nasz wykład o nawozach ekologicznych. Ja się porządnie opaliłam ;-) 


Foto: http://marzeniami-malowane.blogspot.com

Foto: http://marzeniami-malowane.blogspot.com


******




Nadszedł też czas sadzenia dalii. Jak pisałam wcześniej - zawsze sadzę je najpierw do doniczek w marcu/kwietniu  i dopiero podpędzone rośliny wysadzam do ogrodu pod koniec maja.  W ten sposób mam gwarancję, że w glebie są już 'zielone' rośliny - mniej narażone na ślimaki lub kiepska pogodę. Zapłakałabym się, gdybym miała stracić choć jedną odmianę. 




Przed wysadzeniem poukładałam donice z daliami w odpowiednich miejscach na powierzchni całej rabaty i wszystko posypałam obornikiem granulowanym ze sklepu i mączką rogową (w glebie jest już obornik przekompostowany, zmieszany z podłożem późną jesienią 2014 roku). Dalie to głodne stworzenia ;-)




...  a nad moją głową latały kolorowe banieczki ;-)





uh




Po posadzeniu dalii pomiędzy nimi dodałam jeszcze pomieszane odmiany mieczyków - niech one sobie rosną tam razem i wzajemnie się podtrzymują.  Po obu stronach rabaty daliowe posadzę rabaty z kwiatami jednorocznymi przeznaczonymi do cięcia - ale będą bukiety!




******



Z ogrodu ziołowego nie możemy się nacieszyć. Pisałam o nim bardzo szczegółowo w ostatnim poście. W związku z tym, że ostatnio nie udało mi się poodpowiadać na wszystkie komentarze (za co bardzo przepraszam, ale wiosna dla mnie to czasu brak) chciałam tylko napisać, że pod żwirem nie ma agrowłókniny i właściwie nie polecam jej stosowania. Ostatni raz układałam ją w ogrodzie u klienta kilka lat temu i wolę tego nie robić ... może najwyżej pod ścieżkami, ale nie wśród roślinności. 





A powyższa ławeczka jest zakupiona w gdańskiej firmie F.H.U. JANWIL



  



 Pa Pa ... miłego weekendu ;-)





Ogrodowa ZIELENINA z czerwcowego warzywnika z makaronem Soba

$
0
0



Dziś zapraszam od kuchni - bo to właśnie tutaj spędzamy zaraz po ogrodzie najwięcej czasu ;-) To właśnie po to uprawiamy te wszystkie cuda w warzywniku, żeby potem je jeść! Żeby potem je zbierać, znosić do domu, szorować pod czysta wodą, suszyć, kroić i smakowicie przyrządzać. 





Taki ogrodowo-kuchenny styl życia ;-) pozwala nam jeść zgodnie z sezonowością, co jest dla nas super ważne. Wychodzimy przed obiadem na grządki z wielkim durszlakiem i dopiero stojąc po środku warzywnika wiemy dokładnie co będzie dziś na menu. No i na przykład wczoraj na menu wskoczyło wszystko to, co nam już wyrosło: młoda marchewka, kolorowe liście musztardowców, młode pędy cebuli, koperek, szczypiorek, burak szpinakowy i sałata rzymska.  Zrobiliśmy z tego super aromatyczna bombę witaminowo-żelazową ;-) z bezglutenowym makaronem soba i dodatkiem miso ... czyli trochę po japońsku.   




Czerwony musztardowiec odm. 'Red Frills' i zielona 'Mizuna' czyli zielenina orientalna.

Młode liście buraka szpinakowego są pełne żelaza.

Młode pędy cebuli i koperek.

Danie to polecam wszystkim, bez dodatku papryczki chili wcina je nawet nasz 6-ci letni Albercik. Możecie do tego makaronu wrzucić generalnie wszystko to, co w ogrodzie nadaje się do zjedzenia i zmieniać to w zależności od pory roku. Latem i jesienią oczywiście wszystkiego będzie najwięcej - do makaronu będzie można dorzucać strączków oraz pędów groszków i fasolki szparagowej ... hmmm Ale teraz tez nie jest źle, po zimie i dziwnej pogodowo wiośnie cieszy nas wszystko.






Na dobry początek należy zebrać 'zieleninę' i ją umyć oraz osuszyć. Młode marcheweczki podgotować na parze. Ugotować makaron Soba (ja kupuję ten pyszny, bezglutenowy makaron gryczany w moim wiejskim sklepie w Gołubiu Kaszubskim - jest tam niesamowity wybór produktów zdrowych, ekologicznych, orientalnych i w ogóle 'innych' ;-) Marchewki i makaron odstawić na później.




Zieleninę (łącznie z sałata rzymską) wrzucić do wrzącej wody do momentu, jak zrobi się 'zwiędła' i straci duuuużo ze swojej poprzedniej objętości ;-)








O! Będzie wyglądała właśnie tak (zobaczcie do tej zieleniny Andrew dorzucił nawet młodą cukinię). Należy  potrzymać to wszystko we wrzącej wodzie dosłownie kilka minut pod przykryciem. Można już przygotować duża patelnię z tłuszczem.





Po wyciągnięciu zieleninę z garnka należy ją delikatnie wycisnąć z nadmiaru wody i ostrożnie pokroić ostrym nożem.




Przygotować dodatki w postaci posiekanej papryczki chilli (mieliśmy jeszcze ostre papryczki pomidorowe w słoiczkach z zeszłego sezonu) i czosnku ...





... a także młodego szczypiorku odm. 'North Holland Blood Red' ...






... i miseczki japońskiej zupy miso (z dodatkiem wodorostów i cebulki dymki), którą też kupiliśmy w naszym sklepie w Gołubiu i jest ogólnodostępna. Dla smaku można dodać kilka kropli sosu ostrygowego lub potem rybnego.




No i zaczynamy gotowanie - na gorący olej wrzucamy najpierw chilli i czosnek ( ale wtedy w domu pachnie!) ... potem marcheweczki ...




... makaron ...




... i ciągle mieszamy ...




... i na końcu zielenina i miso ... ciągle mieszamy ;-)




O! I pyszne i piękne żarcie gotowe taaadaaa ... 
Na talerzu posypujemy posiekanym szczypiorkiem.





... przepraszam, ale muszę iść jeść ;-) Smacznego! 




Bzycząca, senna niedziela w naszym OGRODZIE ... pomiędzy słońcem a deszczem.

$
0
0


Trochę popadało i rośliny zaraz nabrały 'mięsa'. Wszystko wystrzeliło do góry, co nieco porozkwitało i zrobił się raj. Gdy mocniej przygrzewa słońce jest błogo i spokojnie. Tysiące owadów usypia nas i 'namawia' do krótkiej drzemki w hamaku zawieszonym pomiędzy brzozami.  Ale jak tu spać, gdy wokoło tyle cudów natury ...






Kwitnący pasternak jest niesamowicie miododajny. Samo przyglądanie się przeróżnym pszczołom, trzmielom i i innym bzyczącym fruwaczom oblepiającym go jest fascynujące - niech mają chłopaki! Naprawdę trudno uwierzyć, że tylko w lasach deszczowych co tydzień znika co najmniej 100 gatunków roślin i zwierząt. 100 gatunków co tydzień !!! Wiecie, może nie uratujemy świata zakładając ogrodu pełne kwitnących roślin, ale to zawsze maleńki kroczek do przodu i z pewnością uszczęśliwimy trochę bzyczaków ;-) W warzywniku proponujemy im między innymi:


Facelię, która sama rozsiewa się tu i tam ...

Przywiane z wiatrem dziewanny ;-) 

Kwitnące rukole ...

Wspomniane wcześniej pasternaki, które pozostawione z zeszłego roku teraz kwitną ...

Niesamowicie miododajne choć niepozorne kwiatki szparag ...

Śliczne białe kule zwieńczające pędy cebuli siedmiolatki.


Na rabatach dzieją się rzeczy już mało zależne ode mnie ;-) ja tylko 'częstuje się' bukietami i choć robię to dość często, to jakoś nadal mi tych kwiatów na rabacie nie ubywa. Teraz jest czas na czosnki ozdobne, przywrotnik ostroklapowy, linarię purpurową odm. 'Canon Went' i śliczne goździki brodate mniam ;-)






Kwitnie też wiele innych piękności. Większośc roślin jest z nasion, które wysiewałam w zeszłym sezonie. Szczególnie ciesze się na prawie już rozkwitniętą ostróżkę ogrodowa w odmianie 'Black Knight" ... 


Ostróżka ogrodowa odm. 'Black Knight'

Linaria, czosnek krzysztofa, przywrotnik ostroklapowy i w oddali niebieskie łubiny. 

Linaria z goździkami ...

Kwitnąca linaria purpurowa odm. 'Canon Went'Linaria purpurea.
Goździki z łubinem gdzieś na tyłach rabaty.

Śliczna odmiana goździka brodatego 'Oeschberg' z czosnkiem krzysztofa.
Widać ciemno czekoladowe rozkwitające goździki brodate z grupy Nigrescens.

Wilczomlecz Euphorbia oblongata jest na mojej rabacie od zawsze.

Antykretowy stróż ogrodu idzie na wachtę. Po nosie widać, że nie próżnuje ;-) 



I jeszcze jedna porcja zdjęć rabat dla totalnego wyczerpania tematu. Proszę bardzo ;-) 











W ogrodzie ziołowym jest przepięknie i właściwie warto napisać o tym oddzielnego posta - wrzucam jednak póki co kilka fotek moich ulubionych 'pachniaków':


Kwitnący tymianek i kocimiętka odm. 'Six Hills Giant' to prawdziwie rajska para.

Róża holenderska (Rosa x rugotida) posadzona za ławką na rabacie leśnej kwitnie teraz i pachnie cudownie - po niej perfumować tą część ogrodu będą jak widać lilie.
Goździk kropkowany odm. 'Arctic Fire' Dianthus deltoides


I jeszcze maleńkie goździczki kropkowane rosnące w żwirze. Kupiłam je podczas zeszłorocznych wycieczek do angielskich ogrodów i naprawdę jestem im wdzięczna za tak wspaniałe zaaklimatyzowanie się w moim ogrodzie ;-) 





Nie ma co zapominać o donicach - to bardzo cenny sposób uprawy roślin, a szczególnie dla ogrodników balkonowych czy tarasowych. Możliwości jest bardzo dużo - serio! Ja wczoraj obsadzałam duże donice pnącymi fasolkami i dyniami, a do tego dorzuciłam trawę ozdobna i kilka kwiatów typu kosmos, titonia czy leonotis ... co z tego wyjdzie zobaczymy latem.  Chodzi o to, żeby uprawiać kwiaty, warzywa i zioła w donicach, bo to jest super sprawa!!!!  I nie trzymać się żadnych norm - sadzicie co chceie ;-) kto powiedział, że hosta nie może rosnąc w tej samej donicy z pelargonią kutnerowatą i pomidorami koktajlowymi??? no ja tak miałam w zeszłym roku i było dobrze ;-) 

Uczestnicy wiosennych warsztatów pewnie poznają tę donicę sprzed szklarni - pamiętacie jak ją obsadzaliśmy? Pnąca się w niej tunbergia wygląda przesłodko, a kocanka i scewola delikatnie lecz uroczo dopełniają całej kompozycji:






Przed szklarnią w żwirze rosną zioła i malwy, ale i tak 'wlepiam' tu i ówdzie donice oraz stare wiadra obsadzone czymś ładnym ... mogą być to jeszcze inne zioła (np. jednoroczna w naszym klimacie werbena cytrynowa czy lippia trójlistna Aloysia citrodora), pomidorki balkonowe, 'normalne' rośliny sezonowe i dużo pelargonii. Póki co kwitną tylko te dwie:




... a jak pachną im liście - o maj got!




Przed domem moje stare kominy, miski i donice ceramiczne powoli upycham roślinami typu werbena, komarzyca, surfinia, bidens czy kocanka - musi być gęsto i kolorowo. W tym roku dla eksperymentu dodałam do donic ośmiała większego (Cerynthe major) i titonię - teoretycznie powinno być super. 

Przy sadzeniu obowiązkowo podłoże mieszam z granulowanym obornikiem (lepiej kurzak) chociaż potem i tak przy podlewaniu dodaję do wody każdorazowo trochę gnojówki z obornika lub żywokostu. 







Zostawiam Was z tymi pachnącymi obrazkami życząc udanego tygodnia. A ja lecę do Anglii pomagać przy kręceniu programów o angielskich ogrodach z Mają P. - mam nadzieję, że uda nam się zebrać dużo ciekawego materiału. Pozdrawiam, K ;-)



  

Jak kręciliśmy w ANGIELSKICH OGRODACH ;-)

$
0
0


Warszawa Okęcie 6-ta rano we wtorek 21 czerwca - lecimy różowym samolotem do Anglii. Niby nic nowego, a jednak tym razem wyjazd jest bardzo szczególny - jestem oficjalnie członkiem ekipy TVN i przez tydzień będę pomagała przy realizacji programu Maja w Ogrodzie - fajnie co?    ;-)

Pewnie, że fajnie. I nawet bardzo fajnie, bo wyjazd był fantastyczny. Poznałam oszołomów takich samych jak ja (o jeny jeny ale cudna szklarnia o jeny jeny ale piękna naparstnica o jeny jeny jakie dziewnny ... itd ... itp ... ), zobaczyłam kilka naprawdę bajecznych miejsc i wróciłam bogatsza o bardzo ciekawe doświadczenie.  Tak więc dziękuję serdecznie Ani Słomczyńskiej za zaproszenie a Mai, Piotrowi, Piotrowi, Piotrowi, Sebastianowi oraz Darkowi za świetne towarzystwo i bardzo profesjonalną współpracę ;-) 

Zdjęć z wyjazdu mam oczywiście sporo. Pomyślałam jednak, że może będę zamieszczała je na blogu dopiero bliżej czasu emisji programów czyli prawdopodobnie w okresie zimowo-wiosennym. Póki co ma do pokazania przepiękne zdjęcia zrobione i udostępnione przez członka naszej ekipy, który najwyraźniej posiada przysłowiowe OKO. Zapraszam na blogową wycieczkę z nami po angielskich ogrodach, a za zdjęcia serdecznie dziękuję!!!!!!!!!!  





CHATSWORTH , Derbyshire




Odwiedziliśmy w sumie aż pięć dużych ogrodów. Każdy był zupełnie inny i zachwycił nas w inny sposób. W każdym przyjmowano nas w bardzo miły sposób i opowiadano fascynujące historie. Dziś nie będę tego wszystkiego pisała, zostawiam Was tylko ze zdjęciami - one same mówią za siebie :-)








SHEFFIELD BOTANIC GARDENS




******




RENISHAW GARDENS, Sheffield







*******




BARNSDALE  GARDENS, Rutland






******




HADDON HALL, Derbyshire


W tym miejscu był niesamowity klimacik ... dom sprzed 1000 lat - ogród zaś 
sprzed 500 ... nieźle, co? 





I to już koniec. Mam nadzieję że zdjęcia się podobały i zaciekawiłam Was programami, które będzie można oglądać zima lub wiosną 2016 roku.  A sama Anglia przywitała i pożegnała nas piękną pogodą.  Aż trudno uwierzyć, ale w żadnym z programów nie zobaczycie ani kropli deszczu ... a teraz do domu ;-) 





Wszystkie foto by Devil ;-)



Pełnia lata w ogrodzie czyli RAJ NA ZIEMI.

$
0
0



Od początku sierpnia zadaję sobie pytanie: a co się stało z lipcem? czy już był? no niestety był, ale tak kiepski, że nie można zakwalifikować go do lata. Tygodnie bez słońca, deszcze i bardzo zimne noce poważnie zestresowały ogród i roślinność. Staraliśmy się bardzo, ale cudów nie ma. Mili goście odwiedzający nasz ogród nie narzekają, ale wiecie jak to jest - gospodarz widzi, co u niego 'kuleje' ;-) No ale sami mi powiedzcie - jak to możliwe, że jeszcze nie rozkwitły kosmosy i driakwie ?





Na szczęście ogród kolorują ciepłe barwy dalii, które pędziłam w szklarni od początku kwietnia - kwitną już grubo ponad miesiąc. Tunel leszczynowy już prawie całkowicie pokryty jest pachnącymi groszkami i dostarcza pysznych bukietów do domu od 5 tygodni. Kwitły też w swoim czasie byliny na rabatach i w ogrodzie ziołowym. Tylko te jednoroczne jakoś tak powoli idą, że zaczynam się niecierpliwić - już marzą mi się te wielkie bukiety ... no, może będą akurat na Rodzinny Festiwal Plonów 16-go sierpnia ;-) 




Noooo może ogólnie nie jest tak źle - dzięki naszemu tunelowi foliowemu zbieramy już całkiem fajne plony pomidorów, bakłażanów, papryk słodkich i papryczek chili - tak więc będzie co pokazać podczas Tomato & Chili Fiesta 6-go września ;-) 




... karczochami i innymi warzywami objadamy się od miesiąca, a krzaczki porzeczek obrodziły przepięknie - ale i tak nadziwować się pogodzie w naszym rejonie tego roku nie możemy.  





Tradycyjnie już latem, z przyjaciółką Anią robimy aromatyczne oleje z ostrej papryczki chili, czosnku, rozmarynu i bazylii, którymi później doprawiamy sałatki, potrawy z makaronem, pizzę i zupy-kremy. Te oleje są naprawdę pyszne i bardzo łatwe w wykonaniu. Pamiętajmy tylko, że niektóre papryczki są diabelsko hot hot hot i warto do ich krojenia ubrać rękawiczki i nawet maseczkę na buzię i nos - wiem z własnego doświadczenia hehe




Nie ma świeży czosnek prosto z ogrodu ;-) 


Słoiki wypełniłyśmy pokrojonymi papryczkami, czosnkiem i rozmarynem (każdy oczywiście osobno) tak, aby ich części nie wystawały powyżej poziomu oleju (Uwaga! Bazylię się blenduje z olejem). Sam olej przed zalaniem ziół czy owoców/warzyw można delikatnie podgrzać w kąpieli parowej, aby aromaty wydobyłaby się szybko i olej był gotowy w przeciągu jednego lub dwóch dni. Nasze oleje jednak stoją 2 tygodnie w nasłonecznionym miejscu i podgrzewają się naturalnie przykryte jedynie czystą ściereczką. Po tym czasie zostaną przelane przez drobne sito do ozdobnych słoiczków i buteleczek, podpisane i odstawione na półkę w chłodnej spiżarni. Do buteleczek można włożyć gałązkę rozmarynu lub kilka 'nowych' ząbków czosnku czy papryczkę chili dla ozdoby.






Ciekawe jest to, że oleje te wzbudzają szczególnie duże zainteresowanie i sporo kontrowersji. Jaki olej dodajemy? Czy rafinowany czy nie? Czy oliwa z oliwek jest lepsza - i czy extra? Czy przypadkiem oleje nie są trujące - bo przecież stoją 2 tygodnie na słońcu ... hmmmm ja osobiście nie jestem naukowcem jeśli chodzi o oleje, ale z doświadczenia mogę powiedzieć, że w domu naszym i naszych przyjaciół są robione od lat i póki co wszyscy żyjemy ;-) myślę, że na co dzień jemy o wiele więcej 'podejrzanych' produktów, a takie oleje są wśród nas od setek lat. 

Jeśli chodzi o rodzaj oleju do zalewania ziół w słoikach, to zawsze wybieram produkt jak najbardziej lokalny czyli w naszym kraju będzie to z pewnością słonecznik oraz rzepak. Do takiej mieszanki dolewam niewielka ilość oliwy z oliwek, ale niekoniecznie extra - olej i tak będzie bardzo aromatyczny i nie potrzeba już więcej smaków narzuconych przez oliwę.    




Takie samo podejście do sprawach olejów, lokalnych produktów i wielu wielu innych spraw życiowo-żywieniowych ma właśnie Ania, która posiada ogrooooomną wiedzę jeśli chodzi o zastosowanie ziół i ogólnie roślin w domowej apteczce. Jest moim doradcą jeśli chodzi o naturalne leczenie mojej rodziny - za troskę, rzetelność i cierpliwość ;-) serdecznie jej dziękuję.

A oto właśnie Ania z najmniejszym i najsłodszym członkiem jej rodziny - Franusiem ;-) podczas zbierania kwiatków na wyciąg z nagietka. O zastosowaniu nagietka i innych popularnych kwiatków/ziółek dostępnych w naszych ogródkach lub zaroślach i przydrożach opowie podczas wykładu na naszym zbliżającym się Rodzinnym Festiwalu Plonów 16-go sierpnia




******

Powolutku  zagospodarowujemy ogród leśny za szklarnią. Do niedawna kwitło tam tyle naparstnic, że trudno było oderwać od tego miejsca wzrok. Mamy nadzieję, że się teraz ładnie porozsiewają i będą tam rosły już do końca świata ;-)  tego samego oczekujemy po ciemiernikach. 




Ogród ziołowy (żwirowy), z którego czerpiemy do naszej kuchni i apteczki domowej większość ziół wieloletnich zmienia się z miesiąca na miesiąc - nie ma już śladu po fioletach i purpurach, a teraz panują tu lekkie kolory złota, srebra i błękitu. Tunbergia w donicy przed szklarnią nie zawiodła - jak zawsze jest piękna, delikatna i zdrowo rośnie pnąc się po czym tylko się da ;-) 






Nasza praca polega teraz głównie na podlewaniu - szczególnie roślin w donicach, w szklarni i oczywiście pomidorów i reszty 'psianek' w tunelu foliowym. W warzywniku większość warzyw i kwiatów udało nam się wyściółkować sianem skoszonym z naszej łąki ponad 2 lata temu, co wspaniale wpływa na zatrzymywanie wilgoci w glebie (nie wspominam już o hamowaniu wzrostu chwastów) - dzięki temu w warzywniku na razie udaje się bez ciągłego ustawiania polewaczek. Ale oczywiście podlewać warzywa trzeba, bo będą mało smaczne. Trzeba też regularnie pamiętać o zbieraniu plonów (cukinie, ogórki sałatkowe, pomidory i groszki pachnące zbieramy codziennie), o przywiązywaniu roślin na rabatach do podpór, o ogławianiu roślin kwitnących (szczególnie tych w donicach na balkonach czy tarasach)  i ogólnie trzeba mieć oko na ogród żeby przypadkiem czegoś nie przegapić - pamiętajmy, że każdy stres osłabia rośliny i takiego słabeusza łatwiej mogą dopaść wszelkie choroby i szkodniki - nieuwaga grozi też zasuszeniem !!!

Poza podlewaniem rośliny teraz dokarmiamy - jedna sprawa, że po deszczach wszystko trzeba było podrzucić nawozem np. granulowanym obornikiem, gdyż świetnie wymyły one składniki pokarmowe z gleby (więc bez takiego szybkiego 'dopalacza' wiele kwiatów i warzyw wyglądałoby marnie). A druga sprawa, to regularne dokarmianie roślin silnie kwitnących lub owocujących. Wszyscy mieszkańcy tunelu foliowego (pomidory, ogórki sałatkowe, bakłażany, papryki słodkie i ostre) dostają regularnie przy podlewaniu dobra dawkę gnojówki z żywokostu, a ozdobne donice z kwiatami ustawione tu i tam w ogrodzie dostają przy podlewaniu nawozu z dżdżownic kalifornijskich. W prawdzie przy sadzeniu  wszystkich donic (ozdobnych oraz tych z pomidorami itd) do podłoża dodawaliśmy obowiązkowo porcję dobrze przekompostowanego obornika - to takie sierpniowe dokarmianie jest jak najbardziej wskazane.  


Śliczne liliowce - prezent od Talibry DZIĘKUJE ;-) 

Już myślałam, że się nie doczekam w tym roku moich jeżówek !!! 


Rabata bylinowa w tym roku była zdominowana przez lunarię w odm. 'Canon Went' (widoczna poniżej), ale tylko do czasu gdy wraz z przywrotnikiem ostroklapowym, łubinami i kocimiętką poszły 'pod sekator' jakieś 3 tygodnie temu. Dzięki temu na rabacie zrobiło się miejsce na kwiaty jednoroczne (które przez bylinowy gąszcz posadziłam w tym roku strasznie późno), a bylinki powolutku dochodzą do siebie tworząc rozety liści - pewnie będą próbowały kwitnąć raz jeszcze, ale już na pewno nie zagłuszą jednorocznych.  Ta rabata też jest wyściółkowana grubą warstwą przekompostowanego siana z łąki i naprawdę świetnie zachowuję wilgoć w glebie. 





Niestety podczas letniego sezonu nie jestem w stanie przekazać Wam wszystkich moich myśli - chociaż chciałabym bardzo. Strasznie dużo inspiracji i świetnych pomysłów zamieszkało w mojej głowie po odwiedzinach angielskich ogrodów najpierw w czerwcu z Mają, a potem w lipcu podczas mojej wycieczki z Angielskimi Ogrodami. O samej wycieczce napiszę jeszcze w osobnym poście, a ogrody odwiedzone w tym roku chciałabym przedstawić jeszcze przy innej okazji - bo wszystkie były niesamowitym natchnieniem. 






Pamiętajmy, aby podczas upalnych dni nie moczyć liści i pędów roślin. Podlewamy tylko wczesnym rankiem lub późnym wieczorkiem ;-) 







Dużo, dużo więcej piszę o letnich ogrodach polskich i angielskich w najnowszym wydaniu magazynu Vita Rustica, do którego lektury serdecznie wszystkich namawiam - oto letnia okładka i spis treści aktualnego wydania ... mam nadzieję, że Was zaciekawi: 






*******


Nasze czarne malwy pięknie rosną osłaniane z północy i zachodu laskiem. Te, które znajdują się w lekko wilgotniejszej glebie mają się stanowczo lepiej. Niestety i do tych dotarła rdza malwy - jedynym sposobem, który stosuję to usuwanie i palenie lub wyrzucanie do odpadów zmieszanych (tylko nie do kompostownika!!!) porażonych liści - podobnie robię w przypadku ciemierników, których liście wycinam całkowicie przed kwitnieniem. 




Kwiaty jednoroczne dopiero rozkwitają, ale dalie nie zawiodły. Każdego roku uwielbiam je coraz bardziej i sadzę ich coraz więcej. W czerwcu i lipcu komponowałam je w bukietach z wcześnie kwitnącymi bylinami (np. ostróżka, wilczomlecz, przywrotnik ostroklapowy i goździk brodaty), a teraz zacieram ręce na kosmosy, tabakę ozdobną,  driakwie, aminki egipskie i szarłaty. Ale !!! dalie wyglądają super pięknie w bukietach same ze sobą - nawet po jednej sztuce :-) 







A moją najpiękniejszą dalią w tym roku jest z pewnością delikatna, o jak dla mnie wymarzonym rozmiarze i formie kwiatostanu dalia w odm. 'Offshore Dream', którą kupiłam ze wszystkimi moimi daliami wiosną w sklepie NaOgrodowej.pl - oto ona w bukieciku z groszkiem pachnącycm: 





Groszki pachnące, tak jak dalie - to najlepsza inwestycja dla ogrodu 'na kwiat cięty'. Kolor na rabatach i materiał do bukietów zapewniony jest dzięki nim już od czerwca. Są piękne, pachnące i kwitną jak zwariowane. Im więcej kwiatów ścinamy - tym więcej kwiatów rozwija się następnego dnia. Cud natury ;-) ale lubią wilgotne podłoże, więc warto ściółkować i oczywiście koniecznie regularnie ogławiać. 




Inspiracje do bukiecików czerpię głównie z samych kwiatów - bo są tak piękne, że aż proszą się o układanie w wiązanki! Ale jest taka jedna czarodziejka Maszka - która zamieniłaby nawet zaschłe róże kwiaciarniowe (już nie mogę nic gorszego wymyślić ;-) w najpiękniejszy bukiet świata. Uwielbiam jej kompozycje, jej zdjęcia, jej ogród, jej dom i oczywiście sama czarodziejkę. Buziaki  i ten skromniutki bukiecik ślę! 


Z aminkiem majowym ...

... cynią (obowiązkowo) ...

... i oczywiście daliami ;-)



Jeśli ktoś miałby ochotę na trochę wiejskich kwiatków we własnym wazonie, to zapraszam po groszki pachnące, dalie oraz bukieciki do gdyńskiej Oficyny w czwartki. Zachęcam również do brania udziału w naszych warsztatach KWIATY CIĘTE Z WŁASNEGO OGRODU




Aaaaa - zapomniałabym o najważniejszym! Serdecznie zapraszam wszystkich mieszkańców Trójmiasta i okolic do słuchania mojej audycji ogrodniczej na antenie Radia Gdańsk. Od 17-go sierpnia regularnie co poniedziałek o godz. 11.00  ;-) Osoby mieszkające poza zasięgiem mogą odsłuchać wszystkich audycji na stronieradiogdansk.pl 






Teraz idę już pomóc Andrew robić kapustę kiszoną i przypilnować, żeby zamiast kminku nie dodał do niej znowu (!) kminu rzymskiego ;-) Potem tylko jezioro i na kolację karczochy ...





                                                                  
                                Pozdrawiam gorąco i życzę wszystkim pięknego sierpnia ;-)



Rodzinny Festiwal Plonów 2015 - FOTORELACJA

$
0
0
Dużo przygotowań, kilka zawalonych nocy i sporo bardzo wczesnych poranków - ale cóż z tego, kiedy potem człowiek pławi się w przyjemności ... a w niedzielę podczas tegorocznego Rodzinnego Festiwalu Plonów było baaaardzo przyjemnie ;-) Dzięki pomocy moich uwijających się przez cały dzień aniołów: Mamy Olgi, Maszki, Iwony, Penelopy oraz Ewuni królowej kwiatowych bukietów (i nie tylko;-), super ciekawemu wykładowi Ani i niesamowitemu zaangażowaniu Oliwii z Szałolin'u - impreza udała się i mam nadzieje, że goście czuli się w naszym ogrodzie dobrze. Podziękowania także należą się Zosi z Oficyny za przygotowanie pysznych słodkości, Krzyśkowi oraz Andrzejowi za noszenie ciężarów i transport dziewczyn, Siegfridowi za pomoc przy parkowaniu i oczywiście mojemu Andrew - bez którego właściwie to nic by nie było ;-) Ach ......







No, ale nie ma co tu dużo pisać ... zobaczcie sami te fantastyczne fotki autorstwa mojej kochanej Maszki - nic lepiej nie oddaje atmosfery ...


























































Do zobaczenia za rok ... albo może 6-go września na Chili Fiesta ;-) 
Pozdrawiam wszystkich serdecznie! 

Tomato & Chili Fiesta 6 września (niedziela)

$
0
0


Lato delikatnie przechodzi w jesień, a w naszym tunelu foliowym jak w szkatułce z drogocennościami - kolorowe odmiany pomidorów, papryk, papryczek i bakłażanów - cieszcie się tymi plonami razem z nami i weźcie udział w ostatnim już w tym sezonie wydarzeniu w naszym ogrodzie.




Tomato & Chili Fiesta 6 września 2015


Podczas Fiesty będziemy delektować się smakami uprawianych przez nas ekologicznie pomidorów, papryczek i bakłażanów, będziemy rozmawiać o ich uprawie i o tym jak przyrządzać z nich pyszne potrawy. Będzie kolorowo, smacznie i pięknie - nasz ogród spowity wczesno-jesiennym światłem zapewni tło dla tego spotkania. Oto co wymyśliliśmy na ten dzień:

12.00 - 12.30 Przyjazd i parkowanie.

12.30 - 13.30 Przywitanie oraz wspólny spacer po naszym ogrodzie.

13.30 - 15.30 Przejście do dolnego ogrodu. Wykłady, demonstracje i degustacje w naszym tunelu foliowym.

15.30 - 17.00 Powrót do górnego ogrodu. Objadanie się plonami z tunelu - pomidory, papryczki i bakłażany ;-) 

Zapraszamy serdecznie ;-) 



                                                    INFORMACJE  PRAKTYCZNE :



Wydarzenie jednodniowe trwające od godz. 12.00 do godz. 17.00

Ilość miejsc jest OGRANICZONA do 30-tu.

Cena wstępu -  35zł/osoba

W celu rezerwacji miejsca prosimy wysłać emaila na adres:  biuro@angielskieogrody.com

Dokładną mapkę dojazdu otrzymują Państwo po rezerwacji miejsca.



       Podążaj za wszystkimi njusami o Tomato & Chili Fiesta   
                                     na bieżąco  TUTAJ






Maja w Ogrodzie NASZYM ;-)

$
0
0



Chociaż dzisiaj za oknem upragniony lecz chłodny deszcz i mocno już zawiewa jesienią, to ja nadal bardzo bardzo ciepło wspominam zeszły tydzień. Było słonecznie, gorąco i bardzo żywo w naszym ogrodzie - gościliśmy w nim ekipę TVN z Mają Popielarską na czele. Andrew mówił po angielsku (Maja świetnie włada tym językiem), ja po polsku ... 




Kręciliśmy najpierw w naszym warzywniku,  





...  a Albert pilnował dźwięku ;-) 




...   i nawet sam załapał się do programu. 




Potem zeszliśmy do tunelu foliowego na wyżerkę i filmowanie naszych 
psiankowatych cudowności ;-) 






mmmmmmm .... 





Andrew pokazywał przeróżne odmiany pomidorów i opowiadał o uprawie w workach. 






Wróciliśmy potem raz jeszcze do górnego ogrodu na robótki kobiece, przyjemne i pachnące ...  





... i trochę mniej pachnące, ale nadal baaaardzo przyjemne ;-) 







faaaajnie było ...





Oczywiście na koniec zasłużony posiłek. Pozdrawiam serdecznie i ściskam całą ciężko pracującą i super profesjonalną ekipę. Szczególne uściski dla Sebastiana - dziękuję za udostępnienie fotek ;-)  







Było naprawdę super - bo to super ludzie ... wspaniale było ich znowu wszystkich zobaczyć, bo przecież spędziliśmy trochę czasu na wyjeździe i realizacji programów w angielskich ogrodach w czerwcu. Pierwsze odcinki z tego wyjazdu będzie można zobaczyć już za tydzień - a więc proszę zaglądać do Mai w Ogrodzie już od przyszłego tygodnia a dokładnie niedzieli 13-go.

Odcinek z naszego ogrodu nie wiem jeszcze kiedy będzie ... ale na pewno powiem, jak tylko dostanę cynk. Póki co serdecznie zapraszam do oglądania w najbliższą niedzielę 6-go września na TVP Regionalna "Ogród po polsku" odc. 13 - będzie nasz ogród ziołowy. Pozdrawiam ;-)




"Kwiaty Cięte z Własnego Ogrodu" czyli kolorowe warsztaty na zakończenie sezonu 2015

$
0
0


W sobotę 12-go września odbyły się w naszym ogrodzie ostatnie już w tym sezonie warsztaty, które poświęcone były uprawie kwiatów ogrodowych na 'kwiat cięty' i oczywiście ich układaniu w bukiety oraz aranżacje w naczyniach. Pogoda tradycyjnie już w tym roku była bardzo kiepska, ale nawet w całkiem niesłonecznym ogrodzie udało się spędzić super fajnie dzień. 





Uczestniczki warsztatów przybyły z daleka aby spróbować własnych sił w tej cudnej sztuce układania bukietów kwiatowych. Jak widać rezultaty ich pracy były przepiękne. 






Na początku mówiłyśmy o doborze gatunków i jak/gdzie je sadzić. Jednak Mistrzem Ceremonii, jak zawsze była Ewa Koska - która jest bardzo utalentowaną florystką. Od kilku już lat układamy razem z nią bukiety (również ślubne) oraz aranżacje roślinne w różnego rodzaju pojemnikach. Poniżej efekt jej pracy - wykorzystała kwiaty, warzywa, owoce i zioła.







'Jak układać kwiaty w długim naczyniu' - to w dniu warsztatów pierwsza demonstracja Ewy dla reszty uczestniczek.  Aranżacja powstaje w gąbce Oasis (dla kwiatów żywych) i z pomocą różnej grubości drucików dla przytrzymania niektórych roślin. Na poniższym zdjęciu widać wstępny 'szkielet' wykonany z liści karczocha oraz jarmużu, melisy, kocanki oraz przekwitniętych kwiatostanów przetacznikowca.  






Uwielbiam te warsztaty i każdego roku czekam na wrzesień z wielką niecierpliwością - w ten dzień wszystko jest u mnie zawalone kwiatami! To naprawdę ogromna przyjemność ;-) Ewa robi prawdziwe dzieła sztuki ...








Tutaj już Ewa robi dwie aranżacje na raz! To jest dopiero fachowiec ;-) 







Potem do pracy zabrały się same uczestniczki warsztatów. Przygotowały sobie najpierw na stole materiał roślinny według wskazówek Ewy (wcześniej same zebrały kwiaty w ogrodzie) i w skupieniu zabrały się do tworzenia bukietów. Tak szybko migały mi kwiatami przed obiektywem, że wszystko rozmazane ;-) 







Trudno wyliczyć wszystkie kwiaty, pędy, liście, gałązki, owoce, warzywa (!) i źdźbła traw, których używaliśmy do układania bukietów. Ale tak kształtowała się lista najpopularniejszych:

- dalie - OCZYWIŚCIE ;-)

potem ... 


KRZEWY I BYLINY:

- hortenska drzewiasta
- róża angielska
- budleja Dawida
- perowskia 
- szałwia lekarska
- kocanka włoska
- melisa
- rozmaryn
- rozchodnik odm. 'Matrona'
- jeżówka
- sadziec plamisty odm. 'Atropurpureum'
- lunaria odm. 'Canon Went'
- rudbekie błyskotliwe
- przywrotnik ostroklapowy
- miskant chiński


WARZYWA I OWOCE:

- liście pasternaku (jako wypełniacze)
- kwiaty karczocha
- liście jarmużu 
- jeżyny 


Uffff .... 






I z JEDNOROCZNYCH :



- kosmosy (również liście jako wypełniacze)
- rudbekie owłosione odm. 'Cherry Brandy'
- driakwie
- aminek większy i aminek egipski
- bazylie w odmianach
- szarłat purpurowy i zielony
- cynie
- kraspedia 
- tytoń ozdobny odm. 'Lime Green'
- werbena patagońska
- facelia
- kocanka ogrodowa 


















I takie właśnie bukiety powstawały sobie tego deszczowego popołudnia ... najwyraźniej nie odzwierciedlały wcale szaro-burej pogody, tylko raczej radosne serca i umysły dziewczyn uczestniczących w warsztatach - do których macham i przesyłam buziaki xxx








... które pojechały później setki kilometrów wgłąb kraju. A jeden piękny bukiet w poniedziałek dotarł ze mną do Radia Gdańsk - jeśli chcecie posłuchać mojej audycji ogrodniczej z tego dnia, to zapraszam TUTAJ.   





Letni wrzesień, CHILI FIESTA i nornica w podróży ...

$
0
0


No już jednak jesień. Wprawdzie dopiero od kilku dni, ale nie ma już wątpliwości co do pory roku. Niestety u nas na Kaszubach jesień jest bardzo ciepła ale też i bardzo sucha - martwimy się o to, czy przed nadejściem zimy niebo w ogóle uraczy nas jakąś wodą ... 




Wiadomo - deszcz i ogólnie pogoda to najczęstszy powód marudzenia ogrodników i rolników ;-) tak więc nie mam zamiaru Was tym zanudzać. Mam trochę zaległości do nadrobienia - jeszcze nic nie pisałam o wrześniu, a tyle się u nas działo! W ogrodzie prawdziwe szaleństwo plonów. Zaczynając od pięknie kwitnących dalii i kwiatów jednorocznych - narobiliśmy się sporo cudnych bukietów, które w tym roku zrobiły świetną karierę w sklepie Oficyna w Gdyni. Z dumą mogę Wam napisać, że mam już stałych klientów i bukiety są już nawet zamawiane - o! czy to nie super?  hehe szkoda tylko, że dziś w nocy ma być przymrozek i będzie bye bye dalie :-(  






... a kończąc na fantastycznie kolorowych i ogólnie bardzo ciekawych roślinach takich jak na przykład papryczki ;-) W tym roku zaszaleliśmy (głównie z powodu posiadania WRESZCIE!!!! wspaniałego i ogromnego tunelu foliowego) i wysialiśmy sporą ilość różnych odmian tych intrygujących warzyw. W środku lata na krzaczkach różnej wielkości i pokroju zaczęły pojawiać się przeróżne owoce papryczek, które tak w połowie sierpnia zaczęły się delikatnie wybarwiać i nabierać smaku. Tak jakby bombki na świątecznej choince - papryczki mieniły się na krzaczkach i kusiły spróbuj mnie







Te papryczki w słoikach i rozwieszone pod sufitem w kuchni wyglądają ślicznie, ale chyba jeśli chodzi o mnie to na tym się zakończy przygoda papryczkowa - przewinę do przodu moment ich jedzenia (zostawię to Andrew i wszelkim innym lubującym się w takiej ostrzyźnie panom) i zajmę się wybieraniem oraz kupowaniem nasion na kolejny sezon ;-) 








Różnorodność odmian naszych papryczek, a także pomidorków oraz bakłażanów świętowaliśmy równo miesiąc temu podczas Tomato & Chili Fiesta. Było też dużo próbowania i trochę łez ... hihi Ja jak zawsze podczas takich imprez biegałam po ogrodzie jak opętana i niestety tradycyjnie już zaniedbałam mój aparat - dodatkowo byłam całkowicie przemoczona z powodu ulewy trwającej przez całą imprezę!!!! Co za szczęście, he? ... i od tego dnia nie padało ani razu! No ale nic, mam co Wam pokazać dzięki uprzejmości Ani z bloga Brzezina Moja ;-) 






A tu właśnie podczas tej mokrej imprezy ja z Anią oraz Atką z bloga Niezapominatka - dziewczyny przyjechały do nas szmat drogi! Dziękuję ;-) 






Częścią imprezy było próbowanie różnych odmian papryczek chili i pomidorków ... 





... z bakłażanów wcześniej Andrew przygotował zakąski inne pyszne ...





... mmmm ale smakołyki ;-) 





... zobaczcie jakie wielkie bakłażany nam urosły - to chyba dzięki tym sztucznym 
nawozom i opryskom hehehehe ...


A oto najmocniejsza papryczka - oj były łzy ...




... niezastąpione chlebki pita made by Andrew i podgrzane na grillu ;-) 





A tak prezentował się tego mokrego dnia ogród - oczywiście brakowało słońca, szczególnie że tematem imprezy były tak gorące rośliny rodem z Południowej Ameryki, ale wydaje mi się że było całkiem fajnie i teraz z niecierpliwością czekam na sezon 2016 :-) a w nowym sezonie będzie dużo nowości! 






PS. Dziękuję kochana Aniu za fotki i taki cudowny wpis o nas!!!


No.... niestety na papryczki skusiły się także nornice ;-) ja wiem, że to aż grzech tak mówić, ale te małe włochate misiowate gryzonie (hehe) naprawdę rozkochały się w tych naszych drogocennych warzywkach i zabrały do norek spooorą ich ilość! Andrew bardzo zdenerwowany jednej nocy w ciemnościach przeniósł większość donic do szklarni bliżej domu (bez nornic ;-) a w tunelu zostawił pułapkę z ... papryczką oczywiście!




Wprawdzie Albercik (uczestniczący we wszystkich tego typu operacjach) dołożył do klatki kawałek swojego sera - ale nornica się nie zniechęciła i zapakowała się do klatki.  Następnego dnia nastąpiła przymusowa eksmisja i nornica została 'przeprowadzona' jakieś 15 km na południowy-wschód ;-) 




Od tego czasu jednak moja maleńka, biedna szklarnia jest zawalona papryczkami ... powolutku zbieramy z nich owoce i suszymy lub przetwarzamy.  Póki jeszcze temperatury im na to pozwalają, to dojrzewają sobie spokojnie w jesiennym słoneczku (w szklarni w ciągu dnia robi się naprawdę ciepło), ale dużymi krokami zbliżają się wielki jesienne porządki ;-)  



 


Mojej audycji radiowej poświęconej papryczkom chili można odsłuchać TUTAJ.






*********






A to już chyba ostatnie widoczki rabat z kwiatami przeznaczonymi do cięcia - za chwilkę przymrozek je pochłonie. Oczywiście w tym roku wydaje mi się, że miałam ich stanowczo za mało - tak mi się wydaje każdego roku hehe. Dalie ze sklepu NaOgrodwej były cudowne i na wiosnę koniecznie je podpędzę i pobiorę sadzonki - chcę ich mieć więcej!!! 








*******






A teraz kilka obrazków kapuścianych - bo jesienią to jarmuże, brukselki i kapusty zaczną pojawiać się na zdjęciach coraz częściej. Po pierwszych przymrozkach wszystkie kolorowe gwiazdy ogrodu zgniją i umrą (no przynajmniej do następnego sezonu) ... ale błękitno-stalowo-zielono-purpurowe kapuchy wyjdą na prowadzenie.  Warto je uprawiać chociażby z tego powodu - po prostu są piękne!!! 













*****


Pomidorki 'Balkoni Red' nadal świetnie trzymają się w niewielkich donicach w szklarni.
Polecam tę super łatwą w uprawie odmianę pomidorków - szczególnie na balkon czy taras. 





W ogrodzie żwirowym (czyli głównie ziołowym) i w okolicy szklarni robi się już trochę jesiennie. Donice z roślinami ciepłolubnymi wypełnione są wylewającymi się z nich pelargoniami, kocankami, tunbergią, komarzycami, surfiniami i tytoniem ozdobnym ...






W ziołowym kolejna zmiana szat  - nie wiem czy pamiętacie jak zupełnie inaczej było tu na początku lata, ale teraz tylko delikatne kolory (w czerwcu same purpury i zielenie).






... kocimiętki przycięte były do samej ziemi a już kwitną ponownie ...










I to koniec tego mega długiego fotograficznego wpisu. Idziemy do lasu po grzyby, których w tym roku są jakieś ogromne ilości. Coś czuję, że zima będziemy mieli zupę grzybowa przynajmniej 7 razy w tygodniu hehe 




Złota polska jesień w naszym OGRODZIE

$
0
0




Dzięki mojej pracy w radiu, od jakiegoś czasu orientuję się co się dzieje na świecie (no przynajmniej trochę) i wiem na bieżąco jaka ma być pogoda - bo prognoza pogody to właśnie samiuśki początek mojej audycji. Pan Tomasz zakłada okulary i poważnie odczytuje informacje o wiatrach, temperaturze i deszczach ... potem oczywiście dalej 'gadamy' o pogodzie - jak na ogrodników przystało. Z resztą w tym roku temat pogody, to chyba nasz ulubiony he he bo nieźle zwodzi. Najpierw niby wczesna wiosna, a potem chyba już wszystko poszło nie tak ... bardzo zimno w lipcu, ciepło ale sucho w sierpniu ... potem ulewa i znowu susza. Nie wiem jak w Waszych rejonach, ale na pomorzu ten sezon nie sprzyjał roślinności. Jeśli zaobserwowaliście dziwne zachowanie u swoich pupilków w ogrodzie - na przykład mocniejsze niż zazwyczaj kwitnienie i owocowanie (charakterystyczne dla tuj w tym roku), to niestety jest to objaw niesamowitego stresu. Rośliny chcą zachować gatunek i widząc nadchodzący dużymi krokami koniec - produkują ogromne ilości potomstwa - przy takim kiepskim sezonie nie dziwi mnie to wcale. 

Wiem, to brzmi strasznie - ale jeśli następny rok przyniesie im trochę ulgi, to z pewnością przeżyją stres i wszystko się uspokoi. Niemniej jednak wiele roślin już pokazuje oznaki śmierci - szczególnie te, które sadzone były wiosną (lub co gorsza latem) z donic, bez ściółkowania i potem zaniedbano ich podlewanie. Myślę, że  sporo z nich w przyszłym roku już nie wypuści pędów. Inne znowu choć wyglądają słabo - to po prostu wcześniej zrzuciły liście, żeby się ratować i pewnie w przyszłym sezonie dojdą do siebie. W okresach stresowych najlepiej sobie radzą rośliny sadzone z odkrytym korzeniem pomiędzy październikiem a kwietniem (głównie są to drzewa i krzewy) - widzę po naszym ogrodzie, że przeżyły w 100%. Sytuację ratuje też stosowanie ściółki (obornik ze stajni czy gospodarstwa, kompost, ziemia liściowa, kora przekompostowana, siano przekompostowane, ścinki trawy, otoczaki a nawet gazety, kartony czy słoma) i odpowiednie (!!!) podlewanie podczas suszy. Dobra koniec - już nie straszę ;-) 






Przez takie właśnie piękne poranki zupełnie zawalam wszystko to, co normalni ludzie robią o świcie - nie karmię dziecka śniadaniem, nie jem go sama i nie piję nawet porannej kawy. Wstaję o 6.30 i lecę do okna ... gapię się na ogród i las ze wszystkich stron, potem za aparat i w rabaty. Niesamowite kolory tej jesieni w promieniach słońca to najcudowniejszy obraz Matki Natury. Daje mi to tyle energii i chęci do pracy, a ostatnio bardzo tego potrzebuję. Sporo się wszystkiego nazbierało i przede wszystkim książka, którą piszę namiętnie pod okiem cierpliwego wydawcy ;-) ale jest i dużo dużo pomysłów na przyszły rok - więcej warsztatów, projektów i przede wszystkim bardzo chciałabym już otworzyć ogród dla wszystkich chętnych jego odwiedzin - wiadomo, że ogród jest w stałej budowie i rozwijać się pewnie tak będzie do końca świata ;-) ale muszę się nim podzielić inaczej zwariuję i będzie po mnie. A tak to pożyje sobie trochę i z wielka przyjemnością pochwale się to tym, to tamtym. Najważniejsze jest jednak to, że otwarcie ogrodu i warsztaty pozwolą mi bez wyrzutów sumienia spędzać w nim więcej czasu - no bo przecież musi być ładnie - i odciągną mnie od pracy przy komputerze.  







A ogólnie w ogrodzie pracy jesienią dużo. Zostawiamy w spokoju wszystkie rośliny, które nadal stoją dumnie choć już suche i martwe - pamiętajmy, że są  potrzebne ptakom i małym zwierzętom a dodatkowo wyglądają ładnie, zapewniają ogrodowi trójwymiarowości i same siebie chronią przed mrozami. Tak więc poza 'rozpuszczonymi' przez niskie temperatury daliami, kosmosami, bazyliami czy begoniami wszystko pozostaje (a na wolnych miejscach po jednorocznych możemy sadzić na przykład cebulki tulipanów). Teraz energia idzie na robienie kompostu, bo po sezonie sporo się nazbierało materiału ... i oczywiście sadzenie roślin z odkrytym korzeniem. 

O tym sadzeniu roślin z odkrytym korzeniem mówię i pisze zawsze, wszędzie ile się da - wiele ludzi jednak nadal uważa, że sadzenie roślin z doniczek zakupionych w szkółce jest lepsze - NIE, NIE JEST - no może najwyżej o wiele droższe he he. Piszę o tym dużo w mojej książce, oto maleńki urywek:

   Bez względu na to, czy planujemy żywopłot, sad czy też nasadzenia swobodne na rabatach lub w trawniku - sadzenie w ogrodzie drzew i krzewów z odkrytym korzeniem jest zawsze wskazane bardziej, niż sadzenie roślin zakupionych w doniczkach. Jest lepsze dla roślin, dla środowiska i naszej kieszeni. Wiąże się to między innymi z tym, iż rosnąc na specjalnie przeznaczonych dla nich polach (bo rośliny uprawiane do sprzedaży z odkrytym korzeniem są kopane właśnie z pola) są mniej narażone na przesuszenie, niż stojąc w szkółkach czy centrach ogrodniczych w całkowicie sztucznych warunkach. Naturalne opady atmosferyczne zapewnią im często lepsze nawadnianie niż najdroższy system irygacyjny.  Dodatkowo ich podłożem jest 'normalna' gleba, a nie mieszanka torfu i nawozu – jak wiemy torf trzyma wodę jak gąbka, ale gdy ją straci to bardzo mocno się przesusza i później trudno jest odpowiednio go nawilżyć. 
        Drzewa i krzewy uprawiane na sprzedaż w donicy,  podczas wielu lat spędzonych w pojemnikach są całkowicie uzależnione od pracowników ogrodnictwa czy szkółki – jeśli nie zostaną na czas i regularnie podlane, to mają powód do stresu. Podobnie jak u ludzi – stres szybko prowadzi do nadmiernej podatności na choroby, szkodniki … co później (czasami nawet kilka lat po posadzeniu w ogrodzie) powoduje słaby wzrost i sztuczne utrzymywanie jej przy życiu za pomocą środków chemicznych (nawozów sztucznych, oprysków przeciw szkodnikom i chorobom). Kupując więc rośliny z odkrytym korzeniem możemy mieć większą pewność, że podczas swojego życia w szkółce miały minimum stresu - dzięki czemu nasz ogród będzie rósł szybko i zdrowo, a także bez potrzeby dodatkowych zabiegów pielęgnacyjnych i w sposób całkiem przyjazny dla środowiska.

Niestety nie wszystkie rośliny można kupić z odkrytym korzeniem - na przykład przeróżne kaliny pachnące, którymi też lubimy się otaczać, kupujemy w donicach. Ale z odkrytym korzeniem w tym roku nadal sadzimy derenie - ich nigdy nie jest za wiele, kaliny koralowe, leszczyny, trzmieliny europejskie, głogi oraz sosny,  a w okolicy stawu olchy coby się skutecznie od sąsiada odsłonić ;-) 


Rośliny zakupione z odkrytym korzeniem obowiązkowo chronimy przed
słońcem i wiatrem.  

Do czasu sadzenia na miejsca stałe można je z powodzeniem zadołować
na przykład w warzywniku. 

O! I jeszcze butem docisnąć ;-) 

Rośliny te nie maja korzenia, więc aby zapowiedz zbytniemu
'bujaniu na wietrze' zawsze dołujemy je w ziemi pod kątem.



Nadal sadzimy też drzewa i krzewy owocowe. O drzewkach napiszę później, bo ich najzwyczajniej na świecie jeszcze nie mamy, ale za to mamy maliny, porzeczki, borówki oraz agrest i zabieramy się za tworzenie jagodnika.  O właśnie tutaj on będzie ;-) 




Poznajecie może poletko, które latem obsiane było zielonym nawozem? Najpierw był tu 'samosiewkowy' kiepski lasek, który został wycięty zeszłej zimy (takie prace robi się zimą ze względu na ptaki). Pozostałości po drzewach zostały wyciągnięte (nie zepchnięte!!!) koparką dla zachowania jak największej ilości oryginalnego czarnoziemu. A potem już same przyjemności - nasz zaprzyjaźniony gospodarz Marian zaorał poletko parę razy swoim pługiem (oj sporo było korzeni itd), rozrzucił gówienko ze swojego gospodarstwa (mix z obory i chlewika) i na koniec zbronował ... aż strach patrzeć na te zdjęcia ile to roboty było ... 


Andrew 'ogarnia' swój nowy ogród na początku maja.

Marian i Albercik na ciągniku. 

Andrew wysiewa zielony nawóz.


Późną wiosną Andrew posiał mieszankę łubinu oraz facelii i na początku lipca było tak cudnie - również dla pszczół i motyli ... 




Teraz nadszedł czas sadzenia pierwszych krzewów owocowych. Zielony nawóz został przez Mariana zmieszany z gleba za pomocą pługa we wrześniu. Teraz ziemia wygląda tu naprawdę świetnie. Oto pierwsi kandydaci do jagodnika, który będzie częścią tego nowego ogrodu ... 






Maliny wczesne i późne, jeżyny i porzeczki z odkrytym korzeniem oraz borówki amerykańskie w donicach (przynajmniej były zadołowane w tych donicach w szkółce, a to już dobrze) kupiliśmy w poniedziałek i natychmiast zadołowaliśmy je w ziemi. Wielkie sadzenie w czwartek ;-)  relację zdam obowiązkowo.








Nasze psiaki nigdy nie próżnują i w czasie gdy my dołowaliśmy rośliny - nasza mała Molly zajmowała się zrywaniem pozostałych jeszcze na wigwamach dyń - uwielbia je, choć nie mam pojęcia co z nimi robi ... jakoś słoików w spiżarce nie przybywa he he






Tak jak pisałam mieliśmy też trochę pracy przy kompostowniku. Wiadomo - jesienią zawsze nazbiera się sporo materiału z ogrodu i kuchni (jak zawsze).   Na początku trzeba było zrobić miejsce w jednej z 'zatoczek', więc Andrew przerzucił gotowy już kompost do drugiej kupki gotowego już kompostu ;-)  Jak widać na zdjęciu materiał czeka na dużej pryzmie - wszystko teraz będzie przemieszane i w razie potrzeby rozdrobnione za pomocą szpadla ...





 ... i oto gotowa pryzma, którą teraz przykryjemy starym kocem.






Mamy też w jednym z kompostowników siano, które ścinamy każdego roku z naszej łąki i układamy na pryzmę pod przykryciem. Materiał, który z tego powstaje jest naprawdę niezastąpiony jeśli chodzi o ściółkowanie w sadzie, jagodniku, warzywniku i przy rabatach ozdobnych oraz kwiatach ciętych. Nie posiadamy własnych zwierząt hodowlanych, które zapewniałyby nam obornika, więc zginęlibyśmy bez tego sianka ;-)






Ten materiał ma jednak to do siebie, że jest dosyć suchy - a więc przy układaniu 
pryzmy kolejne warstwy podlewamy obficie. Na wiosnę będzie pyszna ściółka, bo ściółka to podstawa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!







********






20-go któregoś tam października odbyło się też obowiązkowe, jesienne sadzenie czosnku ozimego (innego w ogóle nie uprawiamy). Tym razem z pomocą przyszedł nasz młody ogrodnik ;-) i udało nam się posadzić go naprawdę sporo, bo jednak każdego roku zbyt szybko kończą się jego zapasy - a ten sklepowy jest wiadomo jaki ...  Trochę więcej o tym na naszym facebook'u TUTAJ






*********








Warzywnik nadal obdarowuje nas pysznym jedzeniem. Zajadamy się zdrową zieleniną czyli liśćmi szpinaku, jarmużem, brokułem szparagowym i burakiem szpinkaowym (ojej można sobie język połamać od tych nazw).  Kopiemy ziemniaczki, marchew i seler. Zaczynamy podkradać się do pasternaków ;-) 

Pasternak jest super warzywem. W Anglii bardzo popularny - jedno z głównych warzyw podawanych na stół podczas Świąt Bożego Narodzenia! U nas mało znany z różnych dziwnych powodów, ale to nic nie znaczy ...  do odważnych świat należy. Jest warzywem dosyć twardym , a więc najlepiej smakuje zapiekany w piekarniku lub gotowany na parze a potem ucierany dla dzieciaczków - maluchy uwielbiają go, bo jest słodki, a mamy cieszą się bo oczywiście jest zdrowy - tak więc kto spodziewa się maleństwa powinien na 100% uprawiać pasternak w ogrodzie. My robimy z niego czipsy lub zapiekamy. Sposób jest taki:

- myjemy i obieramy pasternak

-  podgotowujemy delikatnie w wodzie w całości

- wyjmujemy z wody i ostrożnie skrobiemy 
do góry i na dół widelcem, żeby go 'pochropowacieć' 

- smarujemy oliwą, solimy i pieprzymy (możemy też posmarować miodem) 
i wkładamy do rozgrzanego piekarnika na 200oC do czasu aż pasternak będzie miękki, 
chrupki i złocisty (pewnie jakieś 30-40 min)

I tyle - pycha!!!!


Po więcej pasternakowych (parsnip ang.) przepisów zapraszam do BBC GoodFood ;-) 






Rabaty przed domem też jeszcze cieszą oko. Rudbekie rozsiały się, więc będę mogła posadzić je do indywidualnych doniczek i powiększyć swoja kolekcję - wszystko się kiedyś przyda. Przesadzam do indywidualnych doniczek wiele innych roślin, które same się u nas wysiewają i dziele już sporo bylin z przeznaczeniem do mojej szkółki ;-) Ale jak pisałam wcześniej - niewiele przycinam. Nie boję się martwych (uschniętych) roślin ani na rabatach ozdobnych, ani w warzywniku - bo przecież to całkiem naturalne, aby zostawić je aż do wczesnej wiosny, gdy zaczynają wypuszczać młode pędy - wtedy dopiero złapię się za sekator. Jeżeli stworzymy teraz w ogrodzie zimową pustynię - to będzie to moim zdaniem przestępstwo. 






Wprowadzamy trochę zmian w ogrodzie ziołowym (przesadzamy, dosadzamy) i koncentrujemy się na ogrodzie leśnym za szklarnią (na zdjęciu powyżej). Posadziliśmy w nim wiosną sporo cieniolubnych bylin i trochę krzewów. Latem wszystko strasznie pozarastało chwastami i siewkami topoli (okropność!!!) - ale po jednym dniu pracy spośród zielska wyłoniły się miodunki, bodziszki, epimedium, telimy, rutewki, serduszki piękne i dwa gatunki ciemierników.  Teraz wreszcie widać co i jak, i gdzie trzeba dosadzić więcej roślin i oczywiście cebulek. Wiosna będzie bajka!


Ach uwielbiam tego bodziszka w odmianie 'Ann Folkard' - tutaj oszroniony
i troszkę podmrożony, ale nadal bardzo ozdobny w porannym słońcu jesiennym.

Wiaderka już puste ... czekają na kolejne obsadzenia. Lada dzień posadzę
w nich narcyzy i laki pachnące - akurat będzie uczta na kwiecień/ maj.
Takie wiaderka nie rozpadną mi się pod wpływem mrozu, więc
spokojnie mogę sobie je zostawić przy ławeczce na zimę. 


O i jeszcze kilka fotek cykniętych dziś rano z dużego pokoju ;-) nie mogłam się powstrzymać ... 







UWAGA UWAGA ;-)  na zakończenie coś miłego ...

Z wielką przyjemnością zapraszam wszystkich czytelników ogrodników do wymiany nasionek - w tym roku już 4-ty raz (jejku jak ten czas szybko leci!) będziemy ruszać z Klubem Pożądanego Nasionka. Zabawa ta jest darmowa i naprawdę bardzo fajna, więc zaglądajcie do portalu NaOgrodowej.pl bo to właśnie przez tamtejsze FORUM będziemy mogli się wymieniać. A ja oczywiście jeszcze dam znać na blogu co i jak ... ale szykujcie się na początek listopada czyli już już za moment ;-) 


Życzę wszystkim dużo słońca na ten tydzień, a w szczególności na weekend. Z pewnością będziecie odwiedzać groby swoich bliskich i znajomych, ja osobiście bardzo lubię spacerować po pięknym cmentarzu Srebrzysko we Wrzeszczu - szczególnie jesienią. A w poniedziałek o 11.00 zapraszam do słuchania mojej audycji w Radio Gdańsk ;-) 




Co zrobić z liśćmi jesienią i jak kompostować liście w ogrodzie?

$
0
0
Podczas poniedziałkowej audycji w Radio Gdańsk (posłuchaj TUTAJ) zaliściowałam się w liściowych tematach ;-) Chyba nawet mi się śniły … no bo mamy listopad (chociaż całkiem słusznie wielu z nas wydaje się, że to nadal październik ze względu na łagodną pogodę) i teraz to już naprawdę trzeba się zdecydować - co z tymi liśćmi? Zbierać czy nie? A może zostawić na rabacie … a na trawniku? Kompostować … a może nie wszystkie liście się w ogóle nadają? Ratunku!!! Liście to temat rzeka, a więc zapraszam na krótkie podsumowanie 'sprawy liściowej' ;-)







Na początek ...

Zanim nawet spojrzymy w stronę ogrodu i zanim podejmiemy jakiekolwiek decyzje zapytajmy samych siebie … idę zająć się liśćmi w ogrodzie i w związku z tym, jak mogę pozytywnie wpłynąć na naturalne środowisko mojego kawałka ziemi – co w tym przypadku zrobiłaby Matka Natura?   Ano na pewno nie zgrabiłaby wszystkiego co do ostatniego listka, nie usunęłaby liści z ogrodu i już na milion procent nie spaliłaby ich w ognisku. Zapewne nie zrobiłaby w ogóle nic, a więc opadające z drzew listki pospadałyby na ziemię i z biegiem czasu spróchniały zmieniając się w cenną ściółkę, która pomaga tworzyć żywy (bogaty w mikroorganizmy itd.) czarnoziem. Nie zawsze jednak możemy sobie pozwolić na taki LUZ, bo jak wiadomo nie wszędzie liście powinny leżeć i gnić. Oto kilka wyjaśnień:




Zbierać czy nie?

- na trawniku liście można spokojnie początkowo zostawić, na przełomie września i października zazwyczaj poprószy delikatnie pierwszymi listkami brzozy – te małe, figlarnie tańczące listki są niewinne i nikomu nie zrobią krzywdy. Podziwiajcie je i cieszcie się z pięknej polskiej jesieni.  Jeśli liści nazbiera się więcej, to przy koszeniu trawy (jesienią starajmy się już kosić na najwyższym ustawieniu kosiarki) można je również skosić i całość wygrabić, dodać do kompostownika – super sprawa. W listopadzie może zdarzyć się tak, jak  to właśnie było kilka dni temu – mocne wiatry porywają wszystko z drzew i nasza piękna złota cała spada na ziemię. Na konarach pozostają już tylko zaschnięte liście dębu, grabów i buka – te będą spadały jeden po drugim jeszcze przez wiele miesięcy, więc im uwagi poświęcać już nie musimy. Natomiast całą masę opadniętych na trawnik liści grabimy, zbieramy i wybieramy jedną z poniższych opcji. Jeśli zostawimy liście na trawniku, to z pewnością zgniją i zabija darń. A więc:

  • Układamy na pryzmę i kompostujemy aby otrzymać cenną ziemię liściową, którą później można wykorzystać do ściółkowania, polepszania struktury gleby przy sadzeniu nowych roślin lub tworzeniu własnych mieszanek do siewu i pikowania sadzonek.
  • Kompostujemy liście w workach na śmieci – koniecznie poczytajcie jak to zrobić poprawnie w tekście poniżej.
  • Zebrane z trawnika liście przerzucamy na rabaty bez kompostowania i niech sobie tam spokojnie leżą zmieniając się w ściółkę naturalną (gleba nie może być goła!!!). Dodatkowo będą stanowiły cenne zabezpieczenie roślin przed mrozami i wiatrami.
  • Niechciane liście darujemy innym ogrodnikom!!!


- na rabatach liście można ze spokojnym sumieniem pozostawić, aby w swoim czasie naturalnie przeistoczyły się w mięciutka ściółkę. Tak, jak pisałam i mówiłam wiele razy – nie można pozostawiać ziemi ogolonej, gołej, łysej … to dla niej bardzo wyniszczające – a jak wiadomo kiepska gleba równa się kiepski ogród. Ściółka rozłożona na powierzchni ziemi ma wiele ważnych funkcji, ale warto zapamiętać chociaż te:  
  • chroni ją nam przed erozją powodowaną deszczami i wiatrami (chyba nikt nie lubi na golasa biegać po dworze przy kiepskiej pogodzie?) 
  • zmieniając się w bogata ziemię liściową czyli próchnicę polepsza jej budowę, a dzięki temu i warunki wodno-powietrzne, 
  • hamuje wzrost niechcianych chwastów pomiędzy roślinami, 
  • pomaga ochronić roślinność na rabatach przed mrozem i wietrzyskami, 
  • na milion sposobów jest potrzebna wielu innym mieszańcom naszych ogrodów – ptakom, owadom, pajączkom, małym zwierzętom itd. Bo przecież chyba nie myślicie, że ogród jest tylko Wasz?

Wyjątek stanowią rabaty żwirowe, które już maja ściółkę w postaci otoczaków. Liście ze żwiru zazwyczaj usuwa jesienią sam wiatr i otula nimi rosnące w nim rośliny. Tak więc można spokojnie pozostawić je tam na zimę (będą świetną ochroną przed mrozami), a wiosną podczas porządków i przycinania roślin nadmiar liści wyrzucamy na kompostownik.



- na ścieżkach i podjazdach to już oczywiście według własnej potrzeby. Ogólnie bezpieczniej jest z takich miejsc liście usuwać, a potem można robić z nimi to, co opisałam przy trawniku. Nasz ogród dzięki oczyszczaniu ścieżek i dróg na terenie Radia Gdańsk otrzymał w prezencie niezliczoną ilość wypchanych bogactwem worków – warto rozejrzeć się i popytać, a może i Wam udałoby się dostać liście zebrane na terenie jakiegoś parku lub szkoły? 




Dziękujemy serdecznie Radiu Gdańsk za liście!!!!! 





Jak zbudować pryzmę do kompostowania liści?

Zebrane liście oczywiście można sobie rzucić ot tak luźno na niczym nie ograniczoną pryzmę i czekać na cud, ale prawda jest taka, że to może potrwać długo ;-) najlepiej jest trzymać je ‘w kupie’ w przystosowanym do tego celu kompostowniku (w ten sposób szybciej nagrzeją się w wyniku procesów gnilnych i przerobią się na ściółkę). Wykonanie jest naprawdę łatwe i uwierzcie mi - do kompostowania liści nie potrzebne są ani hektary ogrodu, ani wymyślne kompostowniki. Każdy radzi sobie tak, jak może. My, ze względu na wielkość i intensywność naszego ogrodu potrzebujemy bardzo dużo ziemi liściowej i do ściółkowania, i do robienia własnego podłoża do siewu, pikowania rozsad oraz przesadzania roślin doniczkowych – dodatkowo jeszcze w ogóle nie zbieramy ich z terenu własnego ogrodu i lasu (no żeby w lesie grabić hehe), więc polegamy na darach ;-) W tym roku dar jest tak wielki (w sumie ma być około 200 worków liści), że Andrew buduje dla nich kompostownik w okolicy tunelu foliowego i nowego ogrodu użytkowego – bo tam z pewnością zapotrzebowanie na produkt końcowy będzie największe.   Wygląda on teraz tak:





ale prawdopodobnie dorobimy jeszcze (po wypełnieniu liśćmi) siatkę z przodu pryzmy. Ciekawostką jest to, że przy wyładowywaniu worków liści z przyczepy można było już się lekko poparzyć - czyli liście już zaczęły się rozkładać! wow




Nie zwracajcie uwagi na wielkość naszego kompostownika (jak pisałam - nam jest potrzeba ich duuuużo), bo na pryzmę dla liści wystarczy kompostownik wielkości 1m2 (wykonany podobnie jak zrobił to Andrew na zdjęciach powyżej) lub nawet kompostownik wykonany z siatki metalowej zawiniętej i przybitej do jednego tylko palika – coś o kształcie cylindra. Najważniejsze żeby liście na pryzmie były wilgotne i miały dobry dopływ powietrza (dla tego właśnie najlepszym materiałem do wykonania kompostownika jest siatka z małymi oczkami).




Jak kompostować liście?

Podobnie jak w przypadku kompostu ogrodowego – kompostowanie liści też może przebiegać wolniej lub szybciej – zależy to głównie od nas. Wszystkim oczywiście zależy na szybkiej przeróbce liści w cenną ściółkę, a więc starajmy się ‘pomóc’ przyspieszyć ten proces. Nie jest to trudne, poczytajcie czego potrzeba do ‘gorącej akcji’ w kompostowniku  ;-)  Poniższe porady dotyczą również kompostowania liści w workach.

ROZDROBNIENIA materiału czyli liści. Tak samo jak w przypadku kompostu ogrodowego, liście także rozdrabniamy w celu ich szybszego przekompostowania i zmiany w sypką ściółkę. Najłatwiej jest zrobić to po prostu za pomocą rębaka lub zwykłej kosiarki do trawy (liście rozkładamy i jeździmy po nich kosiarką, możemy zrobić to już na trawniku przed grabieniem). Mocne rozdrobnienie materiału jest konieczne szczególnie w przypadku kompostowania liści dębu.

WODY - nigdy nie układamy na pryzmę suchych liści – potrzebują one wilgoci do rozpoczęcia i podtrzymania procesów rozkładu (gnilnych). Zbierajmy liście po deszczu, w wilgotny dzień lub nawadniajmy je za pomocą węża ogrodowego przy usypywaniu pryzmy – która powinna przypominać wilgotną gąbkę. Jeśli liście w kompostowniku wysychają podczas suszy – podlewajmy je.

AZOTU – to świetny pomocnik i jest w stanie dać naszej pryzmie liściowej ogromnego kopa. Jego obecność może skrócić przerabiani liści w ściółkę nawet o kilka miesięcy. Wystarczy do pryzmy (kompostownika) dorzucać wraz z liśćmi ‘coś zielonego’ (np. ścinki koszonej trawy, pokrzywy, żywokost, jednoroczne chwasty) lub np. obornik, ściółkę ze stadniny, od królików, gołębi lub z kurnika. Można też na liście w kompostowniku nasiusiać lub po prostu kupić w sklepie aktywator. To wszystko pomoże nagrzać liście i przyspieszyć zachodzące w pryzmie procesy gnilne. Pamiętajmy jednak, aby zmieszany materiał stanowił tylko dodatek do liści –  przyjmijmy proporcje 5 do 1 czyli na 5 taczek liści dajemy 1 taczkę materiału bogatego w azot maksymalnie – oczywiście mniej też nie zaszkodzi.

TLENU – czyli po prostu powietrze. Starajmy się regularnie przerzucać zawartość pryzmy (kompostownika)  za pomocą wideł. Jest to bardzo prosta czynność biorąc pod uwagę lekkość materiału. Dla osiągnięcia super rezultatów można to robić nawet kilka razy w tygodniu. Lepiej nie zamykajmy liści w drewnianych lub plastikowych pojemnikach, a worki przedziurawmy w kilku miejscach.






Azot i tlen są substancjami chemicznymi, które wspomagają bakterie rozkładające liście na pryzmie. Jeśli podczas jesiennych i czasami zimowych deszczy te składniki z pryzmy się wypłuczą – to z pewnością nasza ziemia liściowa będzie gotowa stanowczo później, niż gdybyśmy całość przykryli. Przykrycie pryzmy dodatkowo zapobiegnie szybkiemu wyparowywaniu wilgoci. Kompostownik z liśćmi umieszczamy w zacisznymlecz nie mocno nasłonecznionym miejscu.


Jeśli kompostujemy liście w workach, to najlepiej ułożyć je w tej części ogrodu, gdzie jest ciepło i zacisznie – pamiętajmy, że chłód spowalnia procesy rozkładu – kilka godzin słońca dziennie jeszcze nikomu nie zaszkodziło! Pamietajmy tylko o wysychaniu.



Jakie liście można kompostować? Mity czy prawda …

Często spotykam się z tym właśnie zapytaniem. I bardzo słusznie – bo liść liściowi nie jest równy i każdy ogrodnik powinien się w tym chociaż trochę orientować. Ogólnie jednak wszystkie liście można kompostować – tak więc nie ma co się martwić. Warto tylko poznać kilka faktów (chociażby po to, żeby potem zabłysnąć w towarzystwie ;-)

W czołówce najbardziej podejrzanych drzew są orzech czarny, orzech włoski i dąb. Cała reszta jest dobrym materiałem, a najlepsze do kompostowania są liście: klonu, brzozy, jesionu, grabu, buka oraz drzew owocowych – szybkość przerobu w ziemię liściową i jakość produktu końcowego zależy głównie od waszej pracy.  

Liście dębu zawierają substancję chemiczną zwaną kwasem taninowym. Kwas ten jest świetnym środkiem konserwującym, a więc liście dębu rozkładają się dosyć długo – dla tego zawsze należy je rozdrobnić kosiarką lub rębakiem i podążając za pozostałymi wskazówkami ‘dobrego kompostowania’ opisanymi powyżej nawet z nich możemy otrzymać super ziemię liściową. Dajmy liściom dębu wystarczająco azotu, aby baterie mogły swobodnie je rozkładać (zajadać) i nie skąpmy wody (wilgoci) oraz tlenu (powietrza) dla zapewnienia dobrych warunków egzystencji tych pracowitych bakterii. Nie pozwólmy też, aby te cenne składniki się z nich wypłukiwały podczas jesiennych deszczy (bez nich bakterie będą potrzebowały dużo więcej czasu żeby ‘rozgryźć’ liście dębu) – przykryjmy pryzmę i nie czekajmy ze zbiorem liści do wiosny.

To, że liście dębu są zbyt kwaśne do wykorzystania w ogrodzie wydaje się mitem, gdyż po przeanalizowaniu kwasowości innych liści wychodzi na to, że ich pH waha się pomiędzy 3.0 a 4.0 czyli. Dodatkowo liście klonu, który jest na liście drzew świetnie nadających się na pryzmę – mają pH3.2 przy pH3.7 liści dębowych!  

Liście z orzecha włoskiego też można spokojnie kompostować. Pomimo tego, iż zawierają w sobie organiczny związek chemiczny o nazwie juglon (najwięcej ma go orzech czarny Juglans nigra), to występuje on tylko w liściach świeżych - a w trakcie ich usychania zanika w wyniku polimeryzacji. Nie znalazłam źródeł potwierdzających toksyczność liści sumaka octowca, który często mylony jest z sumakiem jadowitym (Toxicodendron pubescens) występującym w południowo-wschodnich rejonach Stanów Zjednoczonych.


  


Tyle liści to szczęście dla ogrodnika ;-) 




Pamiętajmy, że nawet jeśli ziemia liściowa nie będzie perfekcyjnie sypka i całkowicie przetworzona – to nie się nie stanie! To i tak jest wspaniała ściółka i materiał do dodawani do gleby czy robienia mieszanek do siewu itd. Jeśli będzie w niej widocznych trochę liści dębu – nikt od tego nie ucierpi ;-) a ogród i cała nasza planeta z pewnością podziękują Wam serdecznie za naturalny materiał.  

To tyle - mam nadzieję, że już wszystko wiadomo i ze spokojem można złapać za grabie ;-)



Świątecznie w naszym ogrodzie z MAJĄ, ptakami i wiankami.

$
0
0



Za oknem jeszcze całkiem ciepło, ale zabraliśmy się już za przygotowania do okresu świąt Bożego Narodzenia. To, co w tym czasie jest dla nas super ważne, to dobrobyt zwierząt zamieszkujacych nasz ogród oraz lasy z ukrytymi tu i ówdzie stawami, łąkami, polanami.  Zima nie jest łatwa dla wielu gatunków ptaków, insektów i małych lub większych zwierząt, które cierpią z powodu wariującej coraz bardziej pogody i oczywiście bardzo kiepskich działań człowieka. Tak więc dokarmianie, pojenie i zapewnianie schronienia to zimowe prace, które każdy dobry ogrodnik powinien wpisać (i podkreślić ;-) w swoim kalendarzu. Może nie zmienimy zaraz całego świata, ale liczy się to - co robimy u siebie bez względu na to czy jest to skrzynka na balkonie czy hektary ogrodu.  Karmniki, poidełka i przeróżne ptasie smakołyki w wydaniu świątecznym to (poza swoim oczywistym przeznaczeniem) świetny pomysł na ozdobę ogrodu i nawet prezent świąteczny!





Przy okazji może być całkiem przyjemnie, pięknie i rodzinnie. Szczególnie gdy nasze pomysły doceniają inny pasjonaci, którzy bez chwili wahania oddali by potrzebującej przyrodzie przysłowiową 'ostatnia koszulę'.  




A jeszcze lepiej, gdy jest nadzieja - że nasze przesłanie będzie miało szansę trafienia do szerszej publiczności ;-) dzięki najlepszemu ogrodniczemu programowi telewizyjnemu TVN "Maja w Ogrodzie" (piszę najlepszemu ponieważ znam osobiście i tak właśnie myślę). Maja z ekipą doceniają naturalność naszego ogrodu oraz naszą z Andrew filozofię życiową, są wrażliwi na przyrodę, świadomi jej zagrożenia i bardzo profesjonalni. 









Prawdziwa radością było spędzenie z nimi czasu na przygotowywaniu naszych 'ogrodowych świąt'. Zobaczcie sami co się działo: 




ŚWIĄTECZNE SMAKOŁYKI DLA PTAKÓW
pyszne, zdrowe i bezpieczne






Kto powiedział, że tłuściutkie przysmaki dla ptaków trzeba kupować w sklepie i kto powiedział, że nie mogą być one dekoracją świąteczną (uwaga uwaga - donoszę, że przysmaki ze sklepu zrobione są zazwyczaj z tłuszczu wołowego, a ptaki wolą wieprzowy lub gęsi - bo mięciutki). Oczywiście same ptaki są niesamowitą atrakcją zimowego ogrodu, ale podczas Bożego Narodzenia można je jeszcze pięknie przyozdobić i nieźle się przy tym bawić. 
Oto 'zestawik' przysmaków podwieszonych na wianku zrobionym z derenia białego odm. 'Sibirica', derenia rozłogowego, wierzby, ostrokrzewu oraz bluszcza.  Zawieszone są na nim przysmaczki z ziarenek i smalcu, orzeszki i żurawina oraz miseczki z wydrążonych i wysuszonych połówek pomarańczy wypełnionych czarnymi pestkami słonecznika. Dla zdesperowanych ptaszków są też mini bukieciki z owocków głogu i bluszcza. 






Ten piękny i smakowity wianek podwieszony jest pod jednym z naszych łuków leszczynowych, prowadzących do ogrodu warzywnego. Łuk i sama konstrukcja wianka chroni ptaki przed atakami drapieżnika ... a i ludzi to cieszy ;-) 





Kilka detali naszego kolorowego karmnika:








A to już super odporny na krogulce i inne drapieżniki karmnik kula. Wykonany z leszczyny i derenia białego. W środku wiszą 3 smakołyki ze smalcu i pestek słonecznika przyozdobione świątecznie owockami głogu:





Niesamowicie łatwy w wykonaniu karmnik z pomarańczy:






... i zawsze przydatny stół. Można tu wykładać smakołyki i owoce np. jabłka:






Przecięty na pół kokos wypełniony smakołykiem ze smalcem - szał! 






Zauważcie jak pięknie różne ptaki jedzą przy jednym stole ;-) mało im to przeszkadza, że sikorki szamają na przykład z sójką - która niestety nie chciała zrobić sobie zdjęcia :-( 






Andrew pokazywał później także sposób, w jaki przygotowuje mieszanki do przysmaków dla naszych ptaszków. Można z nich formować świąteczne kształty za pomocą foremek do ciastek lub 'oblepiać' nimi duże i małe szyszki - o mieszance na przysmaki poczytajcie TUTAJ





ŚWIĄTECZNE OZDOBY Z OGRODU
do zjedzenia w razie potrzeby ;-) 




Ten pyszny ;-) wianek zrobiła Maja. Podkład zakupiony w kwiaciarni ale reszta to: brukselka, cebula czerwona, czosnek, physalis (czyli miechunka jadalna) i ziółka szałwia oraz rozmaryn. Wszystko z ogrodu. Super co?








Tak więc zobaczcie ile fajnych pomysłów - wszystko lokalne, ekologiczne, z własnego ogrodu lub zakupione za nieduże pieniądze w sklepie za rogiem. To wszystko można robić w ramach prezentów dla innych lub dekoracji dla siebie - nie ma potrzeby biegania po galeriach, kupowania plastików i zagłębiania się w ten cały przesyt komercyjnych świąt. 






Maja mocowała warzywka do wianka za pomocą cienkiego drucika florystycznego. Najpierw stworzyła kompozycję z największych elementów (rozetka kapuściana od brukselki), potem uzupełniła je kulkami brukselki, czerwonymi cebulami, miechunkami i czosnkiem. Na końcu tu i ówdzie wsunęła gałązki szałwii lekarskiej i rozmarynu - ale pachniało! 





Jeśli nie wiecie jak takie cudo zaaranżować - wyjrzyjcie przez okno, bo wszystko z ogrodu, lasu i łąki może być piękne. Może coś wpadnie wam w oko. Zawsze przecież dekoracje można podrasować kupnym elementem. Ja wcześniej zrobiłam inny jadalny ;-) wianek,  taki bardziej egzotyczny, owocowy ... można skubać z niego materiał do drinków. 





Również na kupnym wianku z wierzby ułożyłam dla nadania mu  swobodniejszego klimatu gałązki brzozy i derenia białego. Do kompozycji użyłam granatów, limonek, ostrych papryczek oraz kilka gałązek szałwii lekarskiej. Zero plastiku a w razie czego można się poczęstować ;-)  










Świąteczny program "Maja w Ogrodzie" zostanie wyemitowany już 20-go grudnia na kanale TVN, a następnie będzie powtarzany na TVN Meteo i dostępny również w Internecie. W związku z tym, tegoroczne święta będą dla nas bardzo szczególne - będziemy mogli przez cały tydzień być po troszku w domach każdego z naszych czytelników ;-) 



Super prosta dekoracja świąteczna - czas wykonania 5 minut!

Otwarcia Naszego Ogrodu 2016

$
0
0
Drodzy czytelnicy ;-)
W sezonie 2016 po raz pierwszy otwieramy 'the Garden' Ogród Kasi i Andrew Bellingham dla osób chętnych nas odwiedzić. W latach 2014 i 2015 organizowaliśmy Festiwal Plonów oraz Chili Fiestę, ale ku naszej radości odwiedzających było zbyt dużo. Postanowiliśmy więc w nadchodzącym roku otwierać bramę dla odwiedzających bardziej regularnie. Zapraszamy bardzo serdecznie ;-)





Otwarcia Naszego Ogrodu 2016:

Maj - Październik  w soboty od 12.00-17.00
Lipiec - Sierpień w soboty i środy 12.00-17.00


Adres:

ul. Zamkowa 2a
83-322 Zgorzałe
woj. pomorskie

Jesteśmy TUTAJ





Podczas odwiedzin zapraszamy także do naszej ogrodowej herbaciarni oraz sklepu i szkółki,

w sezonie do nabycia również nasze eko-warzywa i piękne bukiety.






A tu jeszcze dla zainteresowanych:

KALENDARIUM WARSZTATÓW I IMPREZ rok 2016



KWIECIEŃ

Praktyczny Ogrodnik - 9 kwietnia 2016 (sobota) godz. 10.30 - 16.30

Praktyczny Ogrodnik - 23 kwietnia 2016 (sobota) godz. 10.30 - 16.30



MAJ

Praktyczny Ogrodnik - 7  maja 2016 (sobota) godz. 10.30 - 16.30

21 - 22 Maja – Wiosenny Kiermasz Sadzonek

Praktyczny Ogrodnik - 28 maja 2016 (sobota) godz. 10.30 - 16.30

Ogród otwarty w soboty od 12.00-17.00



CZERWIEC

Praktyczny Ogrodnik - 11 czerwca 2016 (sobota) godz. 10.30 - 16.30

Ogród otwarty w soboty od 12.00-17.00



LIPIEC i SIERPIEŃ

Ogród otwarty w soboty i środy 12.00-17.00



WRZESIEŃ

Ogród otwarty w soboty od 12.00-17.00

Warsztaty – daty do ustalenia



PAŹDZIERNIK

Ogród otwarty w soboty od 12.00-17.00



Warsztaty – daty do ustalenia

Wiosną 2016 zapraszamy na serię warsztatów PRAKTYCZNY OGRODNIK.

$
0
0




Zapraszamy serdecznie do naszego ogrodu na serię ekologicznych 
warsztatów pt. PRAKTYCZNY OGRODNIK ;-) 


W każdym miesiącu warsztaty są inne.  W zależności od pory roku uczymy się podstawowych czynności oraz odpowiednich do danego miesiąca prac w ogrodzie - od wyboru nasion, siewów, pikowania i wysadzania sadzonek do gleby, przez budowanie podpór dla pnączy oraz bylin, planowanie i przygotowywanie rabat warzywnych, ziołowych oraz kwiatowych aż po wykonywanie własnych nawozów (np. kompostu, gnojówki) i zbieranie nasion. Obowiązkowo uczymy się uprawy i pielęgnacji roślin na balkonie i tarasie.



W sezonie 2016 proponujemy między innymi tematy:


KWIECIEŃ

Praktyczny Ogrodnik - 9 kwietnia 2016 (sobota) godz. 10.30 - 16.30

  • O dobrej agrokulturze słów kilka.
  • Siewy nasion na rozsady wewnątrz.
  • Planowanie i zakładanie eko-warzywnika, jagodnika i sadu.
  • Uprawa ziół.
  • Kwiaty cięte z własnego zagonu.
  • Przygotowanie gruntu do siewu i sadzenia.
  • Naturalne sposoby nawożenia i uprawiania gleby.
  • Naturalne sposoby walki ze szkodnikami i chorobami roślin.
  • Robimy kompost.


Praktyczny Ogrodnik - 23 kwietnia 2016 (sobota) godz. 10.30 - 16.30

  • O dobrej agrokulturze słów kilka.
  • Siewy nasion na rozsady wewnątrz.
  • Planowanie i zakładanie eko-warzywnika, jagodnika i sadu.
  • Uprawa ziół.
  • Kwiaty cięte z własnego zagonu.
  • Przygotowanie gruntu do siewu i sadzenia.
  • Naturalne sposoby nawożenia i uprawiania gleby.
  • Naturalne sposoby walki ze szkodnikami i chorobami roślin.
  • Robimy kompost.


MAJ

Praktyczny Ogrodnik - 7  maja 2016 (sobota) godz. 10.30 - 16.30

  • O dobrej agrokulturze słów kilka.
  • Siewy nasion na rozsady wewnątrz.
  • Siewy nasion wprost do gruntu.
  • Przygotowanie gruntu do siewu i sadzenia.
  • Planowanie i zakładanie eko-warzywnika, jagodnika i sadu.
  • Uprawa ziół.
  • Kwiaty cięte z własnego zagonu.
  • Naturalne sposoby nawożenia i uprawiania gleby.
  • Naturalne sposoby walki ze szkodnikami i chorobami roślin.


Praktyczny Ogrodnik - 28 maja 2016 (sobota) godz. 10.30 - 16.30


  • O dobrej agrokulturze słów kilka.
  • Kwiaty, warzywa i zioła na balkonie oraz tarasie - uprawa w donicach i skrzyniach.
  • Siewy nasion wprost do gruntu.
  • Wysadzanie do gruntu roślin wrażliwych na niskie temperatury.
  • Planowanie i zakładanie eko-ogrodu.
  • O uprawianiu własnego eko-jedzenia.
  • Uprawa pomidorów, papryk i bakłażanów.
  • Naturalne sposoby nawożenia i uprawiania gleby.
  • Naturalne sposoby walki ze szkodnikami i chorobami roślin.



CZERWIEC

Praktyczny Ogrodnik - 11 czerwca 2016 (sobota) godz. 10.30 - 16.30

  • O dobrej agrokulturze słów kilka.
  • Kwiaty, warzywa i zioła na balkonie oraz tarasie - uprawa w donicach i skrzyniach.
  • Siewy nasion wprost do gruntu.
  • Wysadzanie do gruntu roślin wrażliwych na niskie temperatury.
  • Planowanie i zakładanie eko-ogrodu.
  • O uprawianiu własnego eko-jedzenia.
  • Uprawa pomidorów, papryk i bakłażanów.
  • Naturalne sposoby nawożenia i uprawiania gleby.
  • Naturalne sposoby walki ze szkodnikami i chorobami roślin.



Do nabycia vouchery - daj komuś warsztaty w prezencie ;-)





Więcej informacji  na temat warsztatów znajdziecie TUTAJ. Zapraszamy ;-)



Kiedy i jak wysiewać POMIDORY ... nie za wcześnie ;-)

$
0
0




Nie wiem właściwie dla czego nasiona pomidorów są jednymi z pierwszych, po które sięgamy zabierając się za najwcześniejsze wysiewy. Też tak mam, że już w styczniu i lutym myślę o nich – a chodzi właśnie o to, że jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie!!! Andrew zamyka przede mną nasiona w sejfie i do marca nie mam najmniejszych szans się do nich dostać – dobrze, że chociaż on ma trochę więcej rozumu, zimnej krwi i cierpliwości ;-)  Ale nie, tak całkiem na poważnie - uprawa pomidorów jest dla wielu z nas sprawą bardzo istotną. Wnioskuję to między innym z ilości smsów nadsyłanych do radia podczas moich audycji– wszyscy myśleli, że będzie to martwy sezon hmmmm czy martwy? Raczej całkiem żywy, a dla mnie i super radosny, bo wzrastające zainteresowanie uprawą własnego jedzenia (chociażby na dobrze nasłonecznionym parapecie w bloku)  to dobra nowina. Nie jestem zwolenniczką ekologicznych kazań i zastraszania słuchaczy czy czytelników realiami uprawy warzyw, ziół oraz owoców dostępnych w sklepach, więc stresuję Was delikatnie i  to chyba działa, bo zainteresowanie rośnie i całkiem możliwe, że wiosną 2016 roku zostanie wysiane o kilka sztuk nasion pomidorów więcej niż w roku 2015.


Wspomnienia mniam mniam - nasze pomidory w tunelu podczas odwiedzin Mai i ekipy TVN ;-) 


Nie chciałabym jednak, aby ktokolwiek się zniechęcił do ich uprawy, ponieważ nie należą do najłatwiejszych - ale obiecuje, że jeśli od początku będziecie poświęcać im wystarczająco uwagi i będziecie jako tako orientować się w ich potrzebach, to latem obdarują Was super słodkimi, soczystymi i pięknymi owocami. Dla wszystkich chętnych opisuję kilka dobrych praktyk poniżej …


JAK ZABRAĆ SIĘ ZA UPRAWĘ POMIDORÓW
Od nasionka do sadzonki w 6-8 tygodni
Jak to zrobić?


1.Poznajcie fakty dotyczące pomidorów dostępnych w sklepach oraz na rynku i jeśli jeszcze nie jesteście przekonani, to szybko sami zapragniecie uprawiać własne – chociażby dla spróbowania i unikać ‘pomidoropodobnych’ podróbek. Najgorzej jest poza sezonem - ponieważ latem i wczesną jesienią na szczęście można kupić pomidory z upraw krajowych, które są o niebo lepsze pod każdym względem od tych, po które sięgamy zima i wiosną.  Osobiście staram się nie kupować warzyw ani owoców sprzedawanych poza sezonem czyli poza okresem ich naturalnego wzrostu na moim kraju: zimą nigdy nie kupuję też sałaty, ogórków, pomidorów, malin, truskawek ani rzodkiewek.  Sprowadzane z dalekich krajów pomidory są szczególnie kontrowersyjne – niezjadliwe odmiany odporne na wielodniowy transport, układanie i niekończące się przekładanie na półkach w supermarkecie itd. zbierane są w formie całkiem niedojrzałych zielonych owoców i sztucznie doprowadzane do czerwoności w kontrolowanych warunkach. Hmmmm … bardzo mało apetyczne. Zimą o wiele bardziej wartościowym pożywieniem będą kalafiory, brokuły, kapusta, jarmuż, buraki, brukiew, marchew, pasternak i wiele innych. Pomidory to warzywa/owoce lubiące ciepło – więc niech kojarzą nam się tylko z latem, kiedy są najzdrowsze i najsmaczniejsze – szczególnie jeśli pokusimy się o swoją własna uprawę.


Pomidory z własnej uprawy (bez względu na wielkość czy kolor owoców) są przepyszne!!! 



2. Zafascynujcie się! Bo pomidor to niesamowicie ciekawa roślina. 500 lat temu Hiszpanie podbijając Azteków i zabierają z dzisiejszego Meksyku do Europy masę złota i drogocenności ... a także tajemniczą roślinę - POMIDORA. Budzi on zachwyt na dworach najpotężniejszych monarchów Starego Kontynentu … nadworni ogrodnicy wysiewają z wielkim zaangażowaniem nasiona, pielęgnują siewki i podziwiają sadzonki. W momencie wytworzenia pierwszych kwiatów rośliny zanoszą przed oblicza możnych ówczesnego świata, którzy zachwycają się pięknymi owocami … no znaczy się zachwycają się tylko i wyłącznie patrząc na nie i ewentualnie dotykając - bo przecież takie piękne owoce z pewnością będą trujące … hehe. Tak właśnie było. Wiele lat minęło zanim Europejczycy zdecydowali się pokroić pomidorka na kanapkę z serem ;-)  Prawda jest taka, że faktycznie pomidor zwyczajny pochodzi z rodziny roślin psiankowatych, które są jak najbardziej toksyczne i dodatkowo wszystkie inne części pomidora (poza owocami) są trujące – nie dziwi więc, że nasi XVI-wieczni przodkowie nie byli zainteresowani jedzeniem tego pysznego owocu. Dzisiaj pomidory są dostępne dla wszystkich, więc wykorzystajmy to. Każdy może je uprawiać na najmniejszym nawet kawałku ziemi czy balkonu czy parapetu – do roboty!


3. Zdecydujcie się, czy aby na pewno dacie radę. Tak, jak wcześniej wspomniałam pomidory pochodzą ze Środkowej Ameryki i kochają słońce czyli ciepło oraz światło – musicie im to zapewnić albo uprawa nie uda się.  Oto szczegóły:

·           Do kiełkowania nasiona potrzebują 5 do 10 dni w temperaturze około 24oC (światło dla kiełkowania nie jest ważne, a mocne słońce wręcz niewskazane).

·         Po wykiełkowaniu siewki (a później sadzonki aż do momentu wysadzenia na miejsca docelowe) do zdrowego wzrostu potrzebują optymalnie od 16 do 18 godzin światła dziennego w temperaturze 18oC. Z tego wynika już, że siewy w styczniu i lutym będą problematyczne, gdyż światło trzeba będzie dostarczyć roślinom w formie mocnych lamp np. jarzeniówek.



Sadzonki pomidorów są bardzo wrażliwe na przesuszanie i niskie temperatury.
Potrzebują super regularnej pielęgnacji.



·        Sadzonki (po wcześniejszym zahartowaniu)  można posadzić na zewnątrz do gruntu lub donic dopiero w tydzień lub dwa po 15-tym maja – ze względu na ryzyko zbyt niskich temperatur. Pamiętajcie, że jeśli temperatura powietrza w ciągu dnia lub nocy spada poniżej 7 do 9oC, to w roślinach zachodzą bardzo destruktywne zmiany, które na pewno wpłyną dobrze na produkcję i jakość plonów. W czerwcu czasami trzeba być przygotowanym z agrowłókniną przy uprawach na zewnątrz.

·     Pomidory muszą rosnąć w pełnym słońcu, więc nie da rady umiejscowić ich ani w cieniu, ani półcieniu – lubią mieć patelnię. Dodatkowo kochają żyzną glebę zdolną do zatrzymywania wilgoci – ale nie przemoczoną (!) i brak przeciągów oraz deszczu moczącego im liście – musimy im to zapewnić bez względu na to czy uprawiamy je w donicach na balkonie czy w gruncie w szklarni/w polu.  W razie chłodnego i mokrego lata owoce na nich będą bardzo kiepskie. Ja u siebie uprawiam je tylko pod przykryciem (czyli w szklarni lub tunelu foliowym), gdyż znam limity klimatyczne miejsca, w którym mieszkam.


4. Wybierzcie odpowiednie nasiona, bo typów i odmian pomidorów jest naprawdę dużo. Oczywiście przede wszystkim muszą być one świeże (nie więcej niż 4 lata od zbioru) , ale dodatkowo każdy powinien dopasować je do siebie indywidualnie – inne odmiany rosną lepiej w gruncie, inne w donicy na balkonie i jeszcze inne będą lepsze dla poczatkujących ogrodników.  Polecam takie kombinacje:

Do gruntu:
– odmiany oznaczone na opakowaniach jako ‘przeznaczone do uprawy w gruncie’;
- odmiany drobnoowocowe, śliwkowe, koktajlowe;
- odmiany samozakończające czyli formy bardziej krzaczaste, zwarte w pokroju;



Pomidory wysokorosnące w naszym tunelu foliowym, lato 2015.



Do tunelu, szklarni lub do donic wzdłuż ciepłej ściany budynku (również na tarasie czy balkonie):
- odmiany oznaczone na opakowaniach jako ‘przeznaczone do uprawy pod osłonami’;
- odmiany wysokorosnące prowadzone na 1 lub 2 pędy;
- odmiany wielkoowocowe, drobnoowocowe, śliwkowe, koktajlowe;
- odmiany koktajlowe karłowe do donic.

Pomidory krzaczaste uprawiane w drewnianej skrzyni w ogrodzie zimowym.


Pomidorki koktajlowe uprawiane w glinianych donicach. 


Pomidorki koktajlowe zwisające posadzone w koszu kwiatowym i uprawiane w tunelu.



Do donic, skrzyń lub koszy wiszących (na parapecie, balkonie, tarasie czy w ogrodzie):
- odmiany oznaczone na opakowaniach jako ‘na balkon’;
- odmiany koktajlowe karłowe np. ‘Balconi Red’ lub ‘Bajaja’;
- odmiany koktajlowe zwisające.


Pomidorki koktajlowe zwisające uprawiane w bieliźnie :-) Wystawa Ogrodnicza Londyn.



Dla doświadczonych ogrodników:
- odmiany wielkoowocowe np. bawole serce’
- dawne odmiany.

Dla poczatkujących ogrodników (również dzieci):
- odmiany koktajlowe karłowate i zwisające, odmiany koktajlowe samozakończające i wysokorosnące;
- nasiona oznakowane jako F1.


Karłowate pomidorki koktajlowe są w uprawie najłatwiejsze. 



I jeszcze kilka wyjaśnień dotyczących pewnych rodzajów nasion, warto wiedzieć, że:
·       
  •     Nasiona oznakowane jako F1 to mieszańce wyhodowane przez ludzi. Na początku były to nasiona produkowane głównie dla producentów komercyjnych czyli uprawy na wielką skalę - charakteryzowały się one dużą wytrzymałością na transport i warunki sklepowe oraz zdolnością dojrzewania w tym samym czasie (dla ułatwienia zbiorów). Niestety nie szło to zupełnie w parze z dobrym smakiem, delikatną skórką i soczystym miąższem – wielu ogrodników amatorów szybko zniechęciło się do tych odmian. Od kilku lat pojawiają się jednak odmiany F1 przygotowane głównie dla ogrodników amatorów i działkowców – są odporne na choroby i wirusy, a zarazem bardzo smaczne i delikatne. Moją ulubioną odmianą jest pomidor wysokorosnący koktajlowy o nazwie ‘Sungold’. Ogólnie nasiona F1 są zazwyczaj troszkę droższe i nasiona z nich zebrane nie gwarantują powtórzenia cech rodziców, ale ze względu na odporność polecam je wszystkim ogrodnikom ekologicznym i szczególnie osobom początkującym.


  • ·       Odmiany dawne to te, które uprawiali w swoich ogródkach nasi pradziadkowie dawno, dawno temu. Ich owoce bywają piękne i przepyszne, lecz niestety często mało odporne na czyhające w dzisiejszych czasach na każdym kroku choroby oraz wirusy, a także bardziej wrażliwe na zmiany temperatury i chwilowe przesuszenie – są to odmiany naturalne, nie tworzone przez człowieka drogą selekcji ‘wymarzonych’ cech (nasiona F1). Jak można się domyślić nie spełniały warunków wymaganych przez supermarkety i masowe produkcje, a więc w połowie XX wieku zaczęły być zapominane, a następnie zamieniane odmianami nowymi. Na szczęście ogrodnicy w wielu krajach szybko zorientowali się w słabej jakości odmian nowoczesnych i zaczęto poszukiwania tych dawnych – w Anglii tak zwanych ‘odmian dziedzictwa’ – w szufladach starszych działkowców, na strychach i pod klepkami komórek ogrodowych. Zaangażowanie ludzi było ogromne i wkrótce powstały kolekcje nasion dawnych odmian, które dziś dostępne są w sklepach ogrodniczych na półkach obok nasion F1. W naszym tunelu również rosną one obok siebie i korzystamy z ich walorów w równym stopniu.Odmianą dawną fantastycznie odporną na choroby i przepyszna jest jeden z naszych ulubionych pomidorów 'Green Zebra'.


  • ·      Nasiona zaprawiane czy otoczkowane to chemia i nie nadają się do upraw ekologicznych.




W naszym tunelu uprawiamy odmiany dawne i odmiany F1, a także pomidory szczepione pochodzące ze sprawdzonej przez nas już firmy Volmary. Testujemy ich odporność, łatwość uprawy i oczywiście smak!!!!



5. Wykalkulujcie odpowiedni czas wysiewu. Jak pisałam powyżej, sadzonki (po wcześniejszym około tygodniowym hartowaniu)  można posadzić na zewnątrz do gruntu lub donic dopiero w tydzień lub dwa po 15-tym maja. Do nieogrzewanej szklarni lub tunelu foliowego w połowie maja. Czyli jeśli wysiejemy nasiona w styczniu lub lutym, to po szybkim wykiełkowaniu będziemy musieli im zapewnić temperaturę 18oC i 16-18 godzin światła naturalnego dziennie jeszcze przez 10-14 tygodni. To jest kłopotliwe i w większości przypadków mało możliwe. W rezultacie nasiona wysiewane zbyt wcześnie po wykiełkowaniu dążą do brakującego im światła - wyrastają długie i cieniutkie, po 3-4 tygodniach od wysiewów mają już 8cm wysokości lub więcej i nie nadają się już do niczego (rachityczne siewki będą w przyszłości rachitycznymi roślinami nie ma cudów!) – najlepiej jest je wyrzucić i zacząć od nowa.
Wczesne wysiewy oczywiście też są praktykowane, ale polecam tylko osobom, które po 6-8 tygodniach będą mogli wysadzić sadzonki do ogrzewanej szklarni lub tunelu foliowego. Wtedy za siewy pomidorów można zabierać się już nawet w styczniu – zapewniając siewkom sztuczne światło, bo o tej porze roku naturalnego światła jest stanowczo za mało. Wysiewy w lutym mogą obejść się już bez lamp. Sadzonki można sadzić na stanowiska stałe pod ogrzewanymi osłonami jak tylko osiągną odpowiednią wielkość.






6. Wysiejcie i dbajcie.

Gdzie? Nasiona pomidorów można kiełkować na parapecie w mieszkaniu, w ciepłej szklarni czy inspekcie lub każdym innym jasnym (lecz nie wystawionym bezpośrednio na promienie słoneczne) miejscu – najważniejsze jest, aby na tym etapie zapewnić im temperaturę pomiędzy 21 a 27oC oraz wilgotne podłoże. 

Do czego? Podłoże do siewu pomidorów (i innych roślin) powinno być przede wszystkim sterylne (nie z kretowisk czy innych donic) i świeże (nie sprzed roku). Zakupione w sklepie ogrodniczym worki powinny być lekkie, nie ociekające wodą czy zmrożone. Mogą być to tak zwane ‘podłoża do wysiewu roślin’ lub ‘podłoża uniwersalne’, a do nich warto dorzucić dla rozluźnienia jeszcze niewielką ilość perlitu: 







Takim podłożem wypełniamy małe okrągłe lub kwadratowe doniczki (zawsze z otworami w dnie) wielkości np. P9 czyli o średnicy 9cm. Stukając lekko doniczką w stół wyrównujemy w nim podłoże, bardzo delikatnie uciskamy je palcami i na powierzchni układamy nasiona pomidorów jak najrzadziej!!!  (zbyt gęste wysiewanie nasion oznacza zbyt gęste wschody siewek – a to najczęściej prowadzi do ich gnicia i śmierci). 






Nasiona przykrywamy cienką warstwą wermikulitu (tak tylko aby je zakryć): 







i podlewamy konewką z drobnym sitkiem. Dla zapewnienia optymalnych warunków kiełkowania (ciepło i wilgoć) doniczki warto przykryć daszkami lub innymi osłonami z plastiku – pamiętajmy jednak, aby nigdy nie byłe one całkiem szczelne, ponieważ kiełkujące rośliny muszą mieć dostęp do świeżego powietrza - inaczej od początku narażone są na choroby grzybowe i szkodniki. 



Gotowe podłoże do wysiewu pomidorów i wermiculit. Warsztaty Praktyczny Ogrodnik - kwiecień 2015. 



Co po wykiełkowaniu? Jeśli nasiona pomidorów wykiełkują, to natychmiast zdejmujemy z nich plastikowe osłony i rośliny ustawiamy w bardzo dobrze naświetlonym miejscu. Póki siewki są jeszcze małe i delikatne, to proponowałabym nie trzymać ich w bezpośrednim, mocnym słońcu - jednak po jakimś czasie (gdy lekko zmężnieją)  z pewnością bardzo to docenią.
Pikowanie? Pomidory to rośliny, które uwielbiają przesadzanie we wczesnych fazach wzrostu. Świetnie wpływa to na ich system korzeniowy i w przeciwieństwie do wielu innych roślin (np. cynii, maków czy cebuli) jest bardzo wskazane. Tak więc najczęstsza praktyką jest wysiewanie pomidorów do jednej mniejszej doniczki, a później pikowanie siewek do indywidualnych pojemników. Dzieje się to w momencie wytworzenia przez rośliny pierwszej pary tak zwanych liści właściwych – za które spokojnie będziemy mogli roślinki złapać w celu przesadzenia (przepikowania) do większej doniczki. Siewki pomidorów proponuje pikować do doniczek o średnicy 9 cm, a w przypadku szybkiego i silnego wzrostu powtórzyć tę czynność. 




Uwaga! Od początku uprawy dbajmy o wolny przepływ powietrza pomiędzy roślinami (nie chodzi o przeciąg!) i nie ustawiajmy ich tłoczno na parapecie lub stołach szklarnianych – zbytnie zagęszczenie sprzyja rozwojowi wszelkich chorób i zadomowianiu się szkodników, a także stanowczo pogarsza warunki odpowiedniego naświetlenia roślin – ustawione gęsto obok siebie stają się długie i cienkie.   Na tym etapie rośliny potrzebują optymalnie od 16 do 18 godzin światła dziennego w temperaturze 18oC.

Czy dokarmiać? W fazie kiełkowania nie ma potrzeby nawożenia. Po przepikowaniu do indywidualnych doniczek rośliny można podlewać z dodatkiem gnojówki z pokrzywy lub obornika – wzmocni je to i zapewni świetny start, a większa zawartość azotu w pokrzywie bardzo dobrze wpłynie na wzrost części zielonych rośliny. Po przesadzeniu na miejsca docelowe (bez różnicy czy jest to wewnątrz, na zewnątrz, w gruncie czy w pojemnikach na balkonie) i po wykształceniu się na roślinach pierwszych kwiatów – zamieniamy gnojówkę z pokrzywy na gnojówkę z żywokostu, który jest wspaniałym naturalnym źródłem potasu odpowiedzialnego za rozwój kwiatostanów oraz owoców u roślin. Można też bezpiecznie kontynuować podlewanie gnojówką z obornika, gdyż zawiera on azot, potas oraz fosfor w proporcjach dosyć zbalansowanych. Podobnie jest z nawozami płynnymi pochodzącymi z hodowli dżdżownic. Pokrzywy (azot) już jednak nie stosujemy, aby zielone części rośliny nie wybujały zamiast produkowania kwiatów i owoców.

Uwaga! O sadzonki należy dbać szczególnie w czerwcu, gdy wahania temperatury pomiędzy podłożem a powietrzem są dosyć duże – czasami uprawy warto na noc okrywać agrowłókniną, aby uniknąć konieczności stosowania fosforanu potasowego w celu ratowania uprawy.

Jak i w co wysadzać sadzonki? Pomidorki koktajlowe karłowate lub zwisające np. na balkon czy taras mogą rosnąć w donicach wielkości już od średnicy 20 cm (każdy pojemnik musi mieć w dnie otwory!). Jeśli sadzimy w donicach czy skrzyniach większe odmiany pomidorów (krzaczaste lub wysokorosnące), to oczywiście należy zapewnić im spore donice średnicy do około 50 cm. Do każdego typu i wielkości donicy polecam przygotować podłoże mieszając substrat ze sklepu ogrodniczego z dobrze przekompostowanym obornikiem i kompostem ogrodowym. Jeśli nie posiadamy przekompostowanego obornika, to możemy do każdej rośliny dorzucić garść granulowanego obornika ze sklepu - mam nadzieję, że kompostem każdy dysponuje?






I jeszcze jedna myśl… Własne uprawy pomidorów warto prowadzić w sposób ekologiczny lub jak najbardziej naturalny, bo inaczej to już łatwiej jest skoczyć do pobliskiego marketu czy na giełdę. O kolejnych fazach wzrostu i pielęgnacji roślin napiszę zapewne w kwietniu lub maju – kiedy temat pomidorów będzie znowu na topie. Teraz zabierajmy się za gromadzenie odpowiednich dla nas i naszego ogrodu nasion oraz planowanie ich wysiewu. Aby jednak uprawa ekologiczna była możliwa, nie zniechęcała i sprawiała jak najmniej problemów – zawsze warto pamiętać o kilku podstawowych zasadach, dotyczących zarówno roślin użytkowych jak i ozdobnych:


·  Uprawa ekologiczna wszystkich roślin polega na prewencji raczej niż leczeniu – czyli robimy wszystko, aby rośliny były zdrowe – co naturalnie wpłynie na odporność na szkodniki i choroby. Na dobry początek zapewniamy jak najlepsze podłoże!

·      Nigdy nie wysiewajmy nasion zbyt wcześnie, gdyż brak naturalnego światła spowoduje iż siewki będą cienkie i rachityczne – nie ma szans aby wyrosły z nich zdrowe rośliny, a więc od początku będą skazane na ‘pomoc’ środków chemicznych.

·   Uprawiajmy rośliny odpowiednie do naszego klimatu oraz naświetlenia działki, a jeśli się da to sięgajmy po odmiany odporne na choroby np. nasiona F1 lub sadzonki szczepione np. ze sprawdzonej firmy Volmary.


·       - Pamiętajmy, że najważniejsza jest gleba – bez niej nie ma zdrowych roślin. Nie szczędźcie czasu, zaangażowania ani pieniędzy na odpowiednie przygotowanie podłoża. Zobaczycie jak bardzo to się później opłaci.




                       
Jeśli chcielibyście odsłuchać mojej radiowej audycji na temat wysiewu pomidorków,  to serdecznie zapraszam TUTAJ. 

Kochajmy dzikie łąki kwiatowe ... i nie tylko dzikie :-)

$
0
0




Jakie to szczęście, że jeszcze wiele kaszubskich pól uprawnych porasta dzika roślinność jednoroczna. Ja u siebie mam prawdziwe, naturalne łąki kwiatowe na terenie suchym i bardziej mokrym (porasta je odpowiednia do stanowiska roślinność) i chronię je do upadłego - chociażby od opon samochodów terenowych! Ogólnie w Polsce nie jest to może jakąś wielką rzadkością - więc nie przywiązujemy do tego bogactwa zbytnio uwagi -  ale w Anglii i wielu krajach europy zachodniej to prawdziwy rarytas. 









Mocno uprzemysłowione rolnictwo, monokultury i szerokie zastosowanie chemii przy uprawach niestety szybko i skutecznie pozbawiły np. Wielką Brytanię dużej części terenów naturalnych. Kilka lat temu zaczęto poważnie martwić się tym problemem i krok po kroku uświadamiać społeczeństwo oraz wdrażać w życie nowe pomysły oraz trendy ogrodowe. Na czele sprawy stanęli wszyscy znani angielscy ogrodnicy, projektanci ogrodów i nawet sam Książe Karol, który od lat jest jednym z najbardziej aktywnych promotorów ogrodnictwa ekologicznego. Dzikie łąki kwiatowe naturalne pojawiły się wszędzie: na wystawach Chelsea Flower Show i Hampton Court Flower Show, w magazynach i książkach ogrodniczych, w ogrodach prywatnych, botanicznych oraz publicznych udostępnianych do zwiedzania  i nawet w Parku Olimpijskim oraz wzdłuż jezdni w centrum Londynu. 



Dzika łąka sąsiadująca z koszoną trawą.


Nakłaniano ludzi do zakładania nowych łąk naturalnych, a także pielęgnacji i ochrony istniejących. Promowano również rabaty bylinowe przypominające naturalne łąki kwiatowe (rabaty preriowe) oraz jednoroczne łąki kwiatowe, które każdej wiosny wysiewa się od nowa.  Kampania się powiodła i Anglicy zwariowali na punkcie naturalnych łąk kwietnych. Teraz ogrody naturalne z dzikimi łąkami kwietnymi w roli głównej są na topie popularności i korzystają z tego nie tylko ich właściciele, ale również pożyteczne insekty takie jak pszczoły, trzmiele oraz motyle, a także mniejsze zwierzęta (np. zagrożone jeże) oraz żaby, ropuchy i traszki grzebieniaste. Dzięki tym pozytywnym zmianom ogrody wchodzą w stan coraz bardziej zbliżony do równowagi gatunkowej (na tyle, na ile w dzisiejszych czasach jest to możliwe)  i nagle ogrodnictwo nie wymaga już takich dużych nakładów pracy, czasu i pieniędzy. Ogrody naturalne wymagają mniej pielęgnacji  i co najważniejsze rosną zdrowo bez chemii.  


Mam nadzieję, że w Polsce nigdy nie dojdzie do podobnych wyniszczeń. Szczególnie gdy ludzie będą świadomi tego, jak bardzo cenne są  nasze naturalne tereny. Chociaż na dzień dzisiejszy, to dzikie łąki pewno kojarzą się większości z chwastami. Ostatnio słuchałam audycji w radio o tym, czym Polska może się chwalić na cały świat – nikt nie zaproponował Puszczy ani żadnych innych naturalnych terenów, ale za to były kabanosy, informatycy i wódka – tragedia. Oczywiście szybko wystosowałam długiego smsa. Przeczytali. Mały kroczek do przodu – a przecież każdy się liczy. W tym roku rozszerzam działalność na wszystkie możliwe łąkowe fronty – poza pielęgnacją i przede wszystkim ochroną istniejących już łąk suchych oraz podmokłych na mojej ziemi zabieram się za dalsze tworzenie łąki na terenie młodego sadu (w zeszłym roku posadziłam na niej wśród istniejącej darni sadzonki goździków kartuzków, werbeny pospolitej i bodziszków łąkowych) i wysianie jednorocznej łąki kwiatowej (na rabatach) w nowo powstającym ogrodzie w okolicy szkółki. Wszystko to będzie można zobaczyć latem, tak więc zapraszam serdecznie do odwiedzin naszego ogrodu. Mam nadzieję, że się uda – bo przyznam, że dotychczas jednoroczne łąki kwiatowe podziwiałam tylko u innych ogrodników.



Nasza ukochana firletka poszarpana biała - zrobiliśmy rozsady z pozbieranych późnym latem nasion
i w kolejnym sezonie wysadziliśmy je na zboczu w murawie nad stawem. Teraz każdego lata kwitnie przepięknie. 



Gdybyście chcieli podążyć za tą wspaniałą modą i zamienić chociaż najmniejszą część swojego ogrodu w dziką łąkę lub normalna łąkę kwiatową (jednoroczną czy wieloletnią – dla natury wszystko jest dobre) - to poczytajcie pod spodem kilka faktów co i jak. Na początek dla ułatwienia podzielmy może łąki na dwa podstawowe typy:

1. Wieloletnia
2.Jednoroczna


Dzika łąka wieloletnia pokrywa obecnie dużą część kiedyś wykaszanych trawników w posiadłości Chatsworth House.

Oba typy są piękne i niesamowicie wartościowe dla natury, ale zakłada się je i pielęgnuje w zupełnie inny sposób – świadomość tego jest bardzo ważna. Czyli tak:

Wieloletnia– łąka, która raz powstała pozostaje już na zawsze. Układa się ją z rolek lub wysiewa w taki sam sposób jak trawnik. Można do niej dosadzać nowe gatunki, ale już raczej tylko w formie sadzonek lub cebul.  Nie dosiewa się wprost do niej i nie stosuje gatunków jednorocznych. Wymaga koszenie raz w roku (w sierpniu) i nie potrzebuje więcej pielęgnacji (warto jednak obserwować, czy aby niektóre gatunki nie stają się zbyt ekspansywne i nie wypierają innych).  



Dzikie storczyki wśród innych dzikich kwiatów - łąka w Chatsworth.



     ZASTOSOWANIE: wieloletnia łąka kwietna świetnie nadaje się do zastosowania zamiast koszonych trawników (można w niej kosić regularnie ścieżki i alejki według potrzeby) i na terenie sadów.   





Dziak łąka i młody sad - drzewkom koniecznie należy pozostawić czystą,
wyściółkowaną przestrzeń wokół pnia.

Dziaka łąka na zboczu - super wyjście. 

Dzika łąka podrastająca brzozy pożyteczne odm. "Doorenbos". 




Jednoroczna – można wysiewać ją każdego roku od nowa w taki sam sposób (rzutowo) jak nasiona roślin jednorocznych na rabacie ozdobnej czy w warzywniku lub, aby  utrzymywała się z roku na rok – przekopać ją lub zaorać (podobnie jak na polach uprawnych). 


Rabata - łączka jednoroczna wzdłuż płotu warzywnika. 


Jednoroczna dzika łączka w Oxford Botanic Gardens.






   SIEW: pod koniec marca przygotowujemy glebę i na początku kwietnia wysiewamy nasiona jak najrzadziej się da. Całość przykrywamy delikatnie grabiąc  i lekko zagęszczamy. Zimą niestety taka łąka będzie mało atrakcyjna, ale za to w miesiącach letnich i jesienią będzie niesamowita. ZASTOSOWANIE: Jednoroczna łąka kwietna świetnie nadaje się  do zastosowania na rabatach w ogrodzie ozdobnym i również w skrzyniach oraz pojemnikach do ustawienia na balkonie lub tarasie.  


Znając już różnicę pomiędzy tymi typami łąk kwiatowych możemy zdecydować się co będzie dla naszego ogrodu najodpowiedniejsze. Ale żeby troszkę bardziej skomplikować sprawę chciałabym jeszcze dalej te łąki podzielić:

  Wieloletniałąka kwiatowa może być naturalną łąką składającą się z traw i roślin kwitnących naturalnie występujących na danym stanowisku i to jest taka najprawdziwsza dzika łąka. 




     Można jednak również założyć sobie coś na wzór takiej naturalnej łąki kwiatowej - rabatę (tak zwaną preryjną) składającą się z gatunków traw i kwiatów bardzo blisko spokrewnionych z gatunkami na dziko występującymi w Europie – np. śmiałek, kostrzewa, trzęślica, szałwie, jeżówki, mikołajki, werbeny  i wiele innych. 



Rabat preryjne w Wesley Gardens.





Piękna Verbena hastata 

Wśród rabaty również i kapusta morska. 

Merton Borders w Oxford Botanic Gardens.










     Takie naturalne rabaty bylinowe są również bardzo łatwe w pielęgnacji – szczególnie jeśli od razu po posadzeniu wyściółkujemy je.   









Jednorocznałąka również może być bardziej naturalna czyli składająca się rzeczywiście z roślinności dziko występującej na danym terenie np. w zbożu: maczki polne, chabry, rumiany, kąkol oraz złocień (takie właśnie będą gatunki na mojej rabacie – jednorocznej łące kwiatowej w tym roku) – i to jest prawdziwa jednoroczna łąka kwietna. Bardzo popularne i niesamowicie piękne są też mieszanki kwiatów bardziej ozdobnych, ale przypominających łąki zaprojektowanie przez Matkę Naturę – bardzo je polecam. Takie mieszanki mogą składać się (w zależności od przeznaczenia np. na kwiat cięty, do ogrodu wiejskiego czy niższe do donic itd.) z:

  • ·       Kosmosy
  • ·       Aminki
  • ·       Koperek
  • ·       Nachyłek
  • ·       Maczki

  • ·       Nagietek
  • ·       Chaber bławatek
  • ·       Driakiew
  • ·       Cynia
  • ·       Ślaz
  • ·       Żmijowiec

I wiele innych. Takie ozdobne mieszanki łąkowe można z powodzeniem mieszać samemu – to świetna zabawa i potem niesamowita satysfakcja. 



Dzika łąka kwiatowa z ogrodu zamkowego w Haddon Hall.


Widok na łąkę z dachu zamku.

Trawy i dzikie kwiaty m.in. firletka poszarpana - cud natury ;-)


Łąkę kwiatową, którą kręciliśmy z TVN w Haddon Hall - zaprojektował słynny Arne Maynard. Jest ona prawdziwą gwiazdą programu Maja wOgrodzie: Ogród zamkowy w Haddon Hall Odc. 575 i można ją zobaczyć na własne oczy TUTAJ.  Roślinność z której się składa to również dzika roślinność naszego kraju, a więc jej przykładem można posłużyć się planując własną. Dla ułatwienia podaję listę roślin, o których opowiada Jo – ogrodniczka z Haddon Hall:

Lilia złotogłów
Bniec biały
Bniec czerwony
Firletka poszarpana
Szelężnik mniejszy
Grzebienica pospolita
Złocień właściwy jastrun
Dzikie storczyki
Storczyk plamisty

Resztę o zakładaniu i pielęgnacji posłuchajcie sami :-)  


Ogrodnik kosi trawę wokół ciętych buków purpurowych. 

Maja i ogrodniczka Jo rozmawiają o łące.

Firletka poszarpana wśród złocieni.

Lilia złotogłów - gwiazda łąki w Haddon Hall.

Storczyki plamiste i szelężnik mniejszy. 

W łące posadzono cięte formy grabu.



Na koniec warto wspomnieć jedną roślinę: ‘pomocnika’ twórców dzikich łąk. To szelężnik mniejszy -  półpasożytniczy gatunek, którego żywicielem są gatunki traw (pobiera z nich wodę i sole mineralne tym samym hamując ich wzrost). Jest to bardzo ładna roślina dziko rosnąca w Polsce.  Koniecznie uwzględnijcie ją na liście roślinności swojej łąki kwiatowej (wieloletniej i jednorocznej również) i zobaczycie jak świetnie kontroluje wzrost oraz ekspansję zbyt szybko rosnących traw.





szelężnik mniejszy


Naprawdę polecam zwariować na punkcie dzikich łąk - są bajeczne!!!! 






Z powodu wiosny ... nie ma nas w domu.

$
0
0




... bo wyszliśmy do ogrodu. Tak właśnie jest, każdy ogrodnik tak ma :-)  No i nie da się nadrobić braku wpisów marcowych - więc zaczynam od kwietnia - i z góry przepraszam czytelników za ten baaaardzo spóźniony i pewnie mocno przeładowany fotami post ... ale gdzieś muszę zacząć ...

Jeśli brakuje Wam wpisów na blogu, to zapraszam serdecznie na Facebook'a - tam wrzucamy zdjęcia, porady i inne aktualności praktycznie codziennie. Dodatkowo możecie posłuchać mojej audycji w Radiu Gdańsk (jeśli tylko macie dostęp do internetu, to możecie słuchać jej na całym świecie) i kiedyś wreszcie :-) ukaże się książka - a najważniejsze jest to, że od tego roku będzie można po prostu przyjechać sobie do naszego ogrodu i samemu zobaczyć co tu robimy. Daty otwarcia ogrodu znajdziecie TUTAJ.




Najfajniejsze jest to, że od kilku tygodni wreszcie nad naszym kaszubskim siedliskiem świeci słońce, że nad głowami latają bociany, a z głębi lasów i polan dobiegają nas odgłosy żurawi. Sezon rozpoczął się jakoś tak nagle - jeszcze liście na bukowym żywopłocie nie opadły, a już na rosnących z nimi grabach pojawiają się nowe, zieleniutkie, świeżutkie. Ogród w kolorach ciepłego brązu nakrapiany tu i ówdzie zielenią lub purpurą nowych pąków jest taki spokojny i magiczny.  Kto by mógł pomyśleć, że właśnie zaczyna się jeden z najbardziej pracowitych sezonów dla ogrodnika. 





Naturalnie wiosna - to znaczy nowe życie. Rośliny zimujące w gruncie jak co roku wybijają młode pędy,  a rośliny jednoroczne (które są podstawą naszych rabat kwiatowych i ogrodu warzywnego) trzeba teraz wysiać. W marcu rozpoczęliśmy siewy wewnątrz, które teraz 'zapychają' ;-) nasz tunel foliowy, szklarnię i inspekty. Każdy ogrodnik jednak czeka na czas wysiewów wprost do gruntu.





Marzec był dosyć chłodny i dopiero na początku kwietnia mogliśmy 'wejść' na zagony w warzywniku. Nie było sensu robić żadnych wysiewów zanim ziemia nie osiągnęła 5 stopni, była zbyt zimna i nasiona mogłyby się zmarnować. Dobry czas wysiewu widać zazwyczaj po kiełkujących tu i tam  chwastach jednorocznych - ale nawet na nie musieliśmy w tym roku czekać aż do 2-go tygodnia kwietnia. Ale wreszcie nadszedł właściwy moment, a więc Andrew zabrał się za odpowiednie narzędzia, przytachał nawozy i rozpoczął działania - pierwsza była rabata wzniesiona, na której wysiewał rozsady roślin kapustnych typu jarmuże, brukselki i oczywiście różne odmiany kapust.

Ziemia w rabatach wzniesionych jest dosyć pulchna i lekka, ponieważ właściwie nigdy po niej nie musimy chodzić i jej ubijać (rujnując tym samym dobrą strukturę gleby). Gdy pracujemy na nich to zazwyczaj robimy to z zewnątrz lub stojąc na deseczce - możliwość nie deptania gleby jest jednym z najważniejszych zalet stosowania tego typu rabat. Wiosną Andrew z łatwością, delikatnie tylko spulchnia glebę widłami mieszając z nią tym samym kompost ogrodowy, obornik granulowany i mączkę rogową - te wszystkie nawozy i odżywki zapewnią teraz glebie składników pokarmowych  oraz dobrej flory bakteryjnej (kompost) na długi czas (mączka rogowa) zaczynając od teraz (dzięki obornikowi granulowanemu).

Po zrobieniu rozsady rabata została osłonięta białą agrowłókniną.






Rabaty wzniesione w warzywniku ogrzewaliśmy już w marcu stosując osłony z agrowłókniny (fotka poniżej). Zanim nie posadzi się roślin spokojnie wykorzystać do tego celu można również czarną folię, ale nasza biała agrotkanina po wysadzeniu pierwszych sałat i musztardowców pozostała na miejscu w celu dalszej ochrony przed deszczami, gradem i oczywiście przymrozkami. Muszę przyznać, że przy tak nieobliczalnej pogodzie, jaką mamy w dzisiejszych czasach - stosujemy w warzywniku (i nie tylko) coraz więcej osłon. 






Tak więc po wykonaniu rozsady roślin kapustnych, Andrew zabrał się za wysadzanie do gruntu rozsad przygotowanych kilka tygodni temu w szklarni. Były one później oczywiście hartowane w tunelu i zimnym inspekcie - pamiętajmy, że wszystkie rośliny musimy hartować - nawet po zakupie z marketu lub szkółki ogrodniczej (no chyba, że w szkółce stały na zewnątrz). Dajmy im przynajmniej 7 dni na aklimatyzację.

Tak więc okrytą przed kilka dobrych tygodni agrowłókniną rabatę wzniesioną Andrew wreszcie odkrył, aby przygotować glebę do sadzenia i posadzić mieszankę przepysznych, a i pięknych sałat  ;-) w odmianach szczególnie dobrze nadających się na chłodne temperatury. 




Są wśród nich sałaty różnych gatunków i odmian, które kupujemy u Sarah Raven w Anglii (przesyłka do Polski około 30zł).  Do naszych ulubionych należą mieszanki: 'Asolo Lettuice Mix', Super Hardy 'Winter Salad Leaf Mix' oraz 'Hardy Mustard Mix' - te wszystkie mieszanki wytrzymały na rabatach pod osłonami z białej agrowłókniny nawet -5 stopni! 





Przygotowanie gleby opisałam powyżej, a przy sadzeniu - jak zawsze - Andrew wyznacza najpierw rzędy i miejsca sadzenia małą łopatką,  robi dołki i wkłada do nich po sadzonce, podlewa do dołka i po tym jak woda całkiem wsiąknie porządnie zakopuje każda sadzonkę w dołku rękoma. I tyle :-)








Do gleby w warzywniku (na zagonach otwartych) poszły również już wczesne ziemniaczki.  Parę dni temu dołączyły do nich ziemniaki sałatkowe i średnio-wczesne ... co oznacza, że wreszcie mogę dojść do balkonu! Zobaczcie jakie tłumy sadzeniaków blokowały mi przejście:






W tym roku wchodzimy w piąty sezon istnienia naszego warzywnika (od placu budowy) i dotychczas każdego roku do gleby dodawaliśmy przekompostowany obornik w celu polepszenia jej warunków. Wydaje nam się, że to 'budowanie gleby' osiągnęło już świetne rezultaty i teraz przechodzimy na inny schemat dbania o nią, a co za tymi idzie dbania i optymalne ilości składników pokarmowych oraz  zasoby niezbędnych dla rozwoju korzeni bakterii oraz grzybów - czyli mikroświata glebowego.  

Oczywiście podstawą wszystkiego jest podążanie za płodozmianem (u nas na 4 lata), bo to głównie dzięki niemu gleba i rośliny są zdrowe.  Przekompostowany obornik będziemy rozkładać każdego roku tylko na kwaterze przeznaczonej pod uprawę ziemniaków, kukurydzy oraz roślin dyniowych (dynie, cukinie). Kwatera przeznaczona pod uprawę roślin korzeniowych otrzyma ziemię liściową, a 2 pozostałe kwatery czyli kapustne i bobowate dostaną dawkę naszego własnego kompostu ogrodowego.  






Zobaczcie - oto kompost, który robiliśmy pod koniec lata 2015. Teraz został zużyty do rozrzucenia na zagony warzywne w takich ilościach, jak widać na zdjęciu - nie przykrywając całkowicie gleby. Potem Andrew przekopał go lekko (a raczej przemieszał) z ziemią za pomocą wideł ogrodniczych. 

Rozrzucanie kompostu warto przeprowadzić wczesną wiosną i gdy tylko na powierzchni gleby pojawią się pierwsze chwasty (bo raczej na pewno w kompoście kilka nasionek się uchowa) to my je ciach motyczką, a na czyste zagony wysadzamy lub wysiewamy roślinki pożądane. 





Młode czosnki i nasz mały piesek Molly są bardzo zadowolone z rozsypywania kompostu i obornika po ogrodzie  ...





... chociaż Molly też ostatecznie zadowoli się obornikiem granulowanym i nawet mączka rogową :-) A co do obornika, to w tym roku udało nam się kupić sporą ilość od hodowcy kóz - ale radość, teraz jak to Andrew mówi - można spać spokojnie hehe obornik na cały sezon jest, więc będzie dobrze. 

Używamy go również do sadzenia drzewek, krzewów i bylin ... potem do ich ściółkowania, a także do ściółkowania drzewek i krzewów posadzonych w poprzednich sezonach - tak wiec szybko ten obornik nam znika :-) 






Pomimo tego, że jak wspominałam gleba w warzywniku założonym 5 lat temu już go tak dużo nie potrzebuje - to znowu obornik będzie bardzo potrzebny przy budowie nowej części ogrodu czyli naszego projektu na rok 2016.  


No ale zacznijmy od początku ...

Nie wiem czy pamiętacie, ale 2 lata temu zaczęliśmy oczyszczać z samosiejek zupełnie nową część naszej ziemi - miał powstać tu jagodnik, drugi warzywnik, rabaty na kwiat cięty, rabaty ozdobne oraz mała szkółka roślinna.  W maju 2015 roku postawiliśmy w 'nowym ogrodzie' tunel foliowy, ziemię pod warzywnik obsialiśmy zielonym nawozem (facelia i łubin) i posadziliśmy jagodnik oraz trochę żywopłotów.






W roku 2016 zaczęliśmy prace już właściwie zimą: powstały rabaty wzniesione pod obsadzenia ozdobne, a potem Andrew zabrał się za równanie ziemi tam, gdzie ma być miejsce pod stoły eksponujące roślinność naszej szkółki (czyli na sprzedaż) - miejsce to mieliśmy wysypać tłuczniem.  





Postanowiliśmy nie kupować nowej ziemi do rabat wzniesionych (ze względów ekologicznych i finansowych) i wykorzystaliśmy czarnoziem ściągnięty przez Andrew przy równanie miejsc pod tłuczeń. 






Potem nadszedł czas na sprzęt troszkę cięży i do pomocy przyjechał nasz sąsiad Marian z kultywatorem, a później broną łańcuchową. Wszystko ładnie wyrównał i zagęścił. Dzieła dokończył Andrew z grabiami.  







Chociaż ogólnie nie jestem fanką agrotkaniny w ogrodzie, to w tym przypadku nie miałam problemu z jej wykorzystaniem. Czarną agrotkaninę rozłożyliśmy na całej powierzchni pod szkółkę o przykryliśmy tłuczniem.





We wszystkich pracach pomagali nam wspaniali pracownicy Pan Jurek i Pan Marek - dziękujemy im serdecznie za zaangażowanie, uśmiech i dobrą robotę!






Tak więc prace na zewnątrz toczą się całkiem fajnie od lutego. A w zimie Andrew doprowadzała do stanu używalności wnętrze tunelu. W końcu potrzebny jest on nie tylko do pomidorów, ale również do prowadzenia warsztatów i rozmnażania roślin do naszej szkółki.





Na pierwszy rzut zbudowaliśmy patio (z płyt chodnikowych) wielkości 4m x 4m i ścieżkę przez środek tunelu. 




Jak widać wszystkim pracom towarzyszył delikatnie mówiąc 'nieład artystyczny' ... ale powoli wszystko zostało zrobione. 








Po ułożeniu ścieżki usunęliśmy agrotkaninę z 2 kwater, na których będziemy uprawiać rośliny. Teraz rosną tam wczesne plony typu musztardowce, sałaty, rukola, szpinak i oczywiście rzodkiewka. W maju przyjdzie czas na pomidory, papryczki i bakłażany. Najpierw oczywiście wszystko trzeba było przekopać i dokarmić ... przed pomidorami na tę glebę Andrew na pewno rzuci obornik i wtedy nie radzę przez jakiś czas wchodzić do tunelu hehe 






W kwietniu w tunelu jest nasze królewsko wysiewania nasion i pikowania sadzonek.  Nareszcie mamy miejsce, gdzie wszystko się mieści (teoretycznie) ...





Tradycyjnie wysiewamy nasiona i pikujemy siewki do plastikowych multplatów o różnej wielkości oraz doniczek wielkości P9. Używamy je rok po roku, tylko zawsze myjemy przed kolejnymi nasionami.  




Nasiona po wysianiu wędrują do inspektu na podgrzewaną podłogę, ale gdy wykiełkują - to natychmiast są przenoszone na światło.  W inspekcie młode siewki mogą zgnić, gdyż jest on stale zamknięty i brak w nim przepływu powietrza. Dla ułatwienia przechowywania upraw zakupiliśmy specjalne stoły - uwielbiamy je :-) 




Wysialiśmy też juz rzutowo nasionka jednorocznej łąki kwiatowej - ale to już całkowicie nowy eksperyment, zobaczymy co z tego będzie :-) Jak widać poniżej nowy płotek i żywopłot już na miejscu, a za nim będą rzędy kwiatów do cięcia, potem warzywa i na końcu - w dole nowego ogrodu -  jagodnik. 





Tak więc nasz ogród staje się coraz bardziej przyjazny odwiedzającym go miłośnikom roślin i eko-ogrodnictwa.  A mam nadzieję, że w tym roku takich osób będzie sporo. Póki co w kwietniu odbyły się już 2 warsztaty z serii 'Praktyczny Ogrodnik' i w maju oraz czerwcu szykujemy się na kolejne.  





Oto plan naszych pierwszych warsztatów w tym sezonie:

PRAKTYCZNY OGRODNIK 9 KWIETNIA

Przywitanie i kilka słów o Kasi i Andrew
Wiosenne prace ogólnie – spacer po górnym ogrodzie.  Na co trzeba zwrócić uwagę na początku sezonu.
·      Ogród ziołowy
·      Szklarnia i insekt
·      Domki dla insektów
·      Donice z kwitnącymi wczesną wiosną roślinami
·      Ogród leśny
·      Ogród warzywny 

Planowanie, zakładanie i uprawa warzywnika:
·      Badanie gleby.
·      Płodozmian.
·      Bioróżnorodność.
·      Prewencja.
·      Siedlisko dla przyrody.
·      Nawadnianie.
·      Choroby i szkodniki.

Naturalne sposoby nawożenia  ogrodu:
·      Nawozy płynne (z obornika, pokrzywy, żywokostu, mniszka oraz z hodowli dżdżownic) – z ogrodu i ze sklepu.
·      Obornik  - od rolnika i ze sklepu.
·      Mączka rogowa.
·      Mączka bazaltowa.
·      Wapno dolomitowe.
·      Nawozy sztuczne – kilka słów na temat 
·      Kompost ogrodowy.



Przejście do żywopłotu głogowego i sadu
Czemu warto sadzić rośliny z odkrytym korzeniem – żywopłoty, sady, jagodniki, drzewka i krzewy.
Wiosenne przycinanie jabłoni.

Przejście do ogrodu leśnego
Sadzenie roślin z odkrytym korzeniem (drzewko jabłoń rajska, palikowanie).


Przejście do tunelu
13.00  - 14.00 Lunch i czas wolny do samodzielnego spaceru po ogrodzie.  

W tunelu
Rozmnażanie roślin w kwietniu:
·      Jaki sposób rozmnażanie dla jakich roślin?
·      Rozsady wewnątrz (pikowanie, hartowanie, wysadzanie).
·      Wysiew do rynien.
·      Sadzonkowanie.
·      Kwiaty cięte z własnego zagonu.

Przejście do warzywnika
·      Wysiew wprost do gruntu, rozsady na zewnątrz (prawidłowe przygotowanie gleby).
Pytania do ogrodników 



Jak widać tematów sporo i jak na jeden dzień to wcale nie łatwe wszystko zapamiętać. Zawsze warto zapisywać i na bierząco robić fotki tego co robimy. A oto kilka migawek z tego fajnego dnia:











Jak na kwiecień, to pogoda też nam pięknie dopasowała. To było jeszcze przed nadejściem chłodnych nocy i wietrznych dni. Korzystaliśmy ze słońca i niektórzy nawet się opalili :-) 






W tunelu podczas prac i lunchu pachniało nam pięknie kolorowymi prymulkami, które dostałam od Mai Popielarskiej. Dziękuje bardzo serdecznie - nadal stoją i pięknie umilają mi czas spędzany w tunelu. Są na honorowym miejscu :-) 






Trzy tygodnie temu ogród i las wyglądały całkiem 'łyso' - teraz to oczywiście o wiele bardziej wiosenny widok ... w lesie narcyzy, przy strumyku pyszny czosnek niedźwiedzi, a na drzewach pierwsze zielone listki i kwiatki. Jednak taki przedwiosenny widok tez jest piękny ... jak to jest, że te kolory komponują się ze sobą tak perfekcyjnie. 








Noooo - ale żebyście nie myśleli, że nic się nie dzieje wśród tych wczesno wiosennych krajobrazów, to wrzucam jeszcze troszkę zdjęć z pierwszych warsztatów. Ze względu na wczesny termin - udało nam się pokazać uczestnikom warsztatów oraz omówić cięcie jabłonek ...  





Przygotowanie gleby do siewu oraz sadzenia, a potem siew nasion i wysadzanie młodych sadzonek wprost do gruntu to tradycyjne zajęcia wiosenne, a więc nie mogliśmy pominąć ich podczas kwietniowych warsztatów.

Przygotowanie ....







.... i siewy oraz sadzenie ...







... a także siewy rozsad kwiatów oraz warzyw wewnątrz ...








Dodatkowo do robienia rozsad wewnątrz używaliśmy najzwyklejszej na świcie rynny (oczywiście z wywierconymi w dnie otworami dla drenażu). To specjalnie dla roślin, które nie lubią przesadzania np. cynii.  







Uczestnicy warsztatów mieli okazję zakupić w naszej szkółce sadzonki żywokostu rosyjskiego, które Andrew przygotował wczesną wiosną - oby pięknie rosły i karmiły ogrody. Oto one:







Podczas warsztatów 23-go kwietnia zajmowaliśmy się również pobieraniem sadzonek, gdyż do tego czasu wiele roślin wypuściło piękne pędy. Na początku pobieraliśmy i robiliśmy sadzonki z ziół:


Pobieranie sadzonek z mięty zielonej odm. 'Crispa'


Pobrane z ogrodu ziołowego sadzonki pyszngłówki, mięty okrągłolistnej oraz lebiodki 'Gold'.

Sadzonki pysznogłówki gotowe - teraz zostaną posadzone w podłożu. Ale będzie pyszna herbata :-) 






A potem pokazywałam jak się pobiera sadzonki z podpędzonych dalii (sadzonki z dalii obowiązkowo przykrywamy woreczkiem lub plastikowym daszkiem, aby umożliwić roślinom pobieranie wody przed liście) :








Żeby ułatwić sobie pobieranie tak zwanych sadzonek 'z piętką' - dalie do pędzenia sadzimy zawsze dosyć płytko w tacach ogrodniczych i pozostawiamy górne części bulw całkiem odkryte. Widać to na poniższych zdjęciach:





Nie zabrakło też pyszności prosto z upraw w tunelu i ogrodzie oraz spiżarni - wszystko domowej roboty.  Wielka misa z zieleniną (musztardowce i sałata), tarty z warzywami i serami, sałatka z selera z kaparami i anchovy ...  i jeszcze końcówka zeszłorocznych ogórków kiszonych.  Mniamm ...







Tak więc kończy się kwiecień, a ja wreszcie kończę ten wpis na blogu. Uciekam do pracy w ogrodzie ... wysiewy, pikowanie, przesadzanie, wysadzanie, dosadzanie, dzielenie ... hehehe piękny okres dla ogrodnika!  A jeśli ktoś z Was mieszka w okolicy Trójmiasta, to może posłuchać moich mądrości :-) podczas poniższych imprez ogrodniczych w maju:


*   8 maja Kolibki, Gdynia 

*  14 maja Renk, Osowa

*  21 i 22 maja Kiermasz sadzonek w naszym ogrodzie, Kaszuby




A w poniedziałek tradycyjnie juz audycja w Radio Gdańsk - tylko pamiętajcie, że tym razem audycja będzie nagrywana na żywo w naszym ogrodzie o godzenie 13-tej.
Słuchajcie na żywo on-line gdziekolwiek jesteście na świecie :-) 




wszystkiego dobrego :-) 


Jakie skarby mamy teraz w sklepie OGRODBELLINGHAM - zapraszamy!

$
0
0



Nie mogę zapomnieć dnia, w którym odwiedziliśmy Olę i Michała w ich niewielkim lecz niesamowicie klimatycznym gospodarstwie na Kujawach. Coś pięknego - pod starej, wybrukowanej chyba jeszcze za Krzyżaków :-) drodze dojechaliśmy prosto do celu dzięki widokowi dużej hali foliowej - wydało się od razu, że mieszkają tu ogrodnicy. Wieś niby spokojna, cicha, otulona pierzyną kwitnących jabłonek - okazało się, że ma fantastycznie ciekawą historię i okazały kościół, po majątku mieszkającego tam dziesiątki lat temu ziemianina pozostały już jednak tylko stawy, wyniosłe drzewa i kilka starych zabudowań należących kiedyś może do zarządcy, a może do głównego ogrodnika ... w takim domu mieszkają właśnie Ola, Michał i ich dzieci.  





No ale czemu ja w ogóle o tym ... otóż Ola i Michał uprawiają w swojej hali foliowej roślinki, które my sprzedajemy w sklepie ogrodbellingham.redcart.pl Nasza wizyta była podglądowa - musieliśmy zrobić małą inspekcję jak to tam wszystko wygląda i w jaki sposób gospodarze prowadzą uprawy. Byliśmy pod wrażeniem ich wielkiej pasji, zaangażowania i ciężkiej pracy. I chociaż roślin w sklepie nie trzeba specjalnie reklamować, bo i tak znikają jak przysłowiowe 'ciepłe bułeczki' - to chciałabym się z Wami podzielić zdjęciami kilku rarytasów, które jeszcze w sklepie są i można je zamówić. 








Przede wszystkim mamy jeszcze pyszne warzywa: pomidorki, ogórki, cukinie, dynie (polecam bardzo moja ulubioną piżmową) i nawet arbuzy - również szczepione,  które ze względu na mocne podkładki są szczególnie odporne na choroby grzybowe, zmiany temperatury i lekkie przesuszenia, a co za tym idzie mniej podatne na ataki szkodników i ogólnie kłopotliwe dla ogrodników. Tak więc polecam je przede wszystkim ogrodnikom początkującym i ‘zaganianym’. My u siebie w ogrodzie w tym roku będziemy je testować i uprawiać obok sadzonek wysiewanych przez nas z nasion tradycyjnych oraz nasion przez nas zebranych w zeszłym sezonie – a plony wszystkich pomidorów będziecie mogli oglądać odwiedzając nas :-)   







Z użytkowych mamy jeszcze sporo ziół, ale w szczególności polecam tę bazylię ... i wcale nie koniecznie do jedzenia :-) uprawiam ją każdego roku jako roślinę ozdobną. Ma przepiękne, miododajne kwiaty - uwielbiam ją! W sklepie widnieje pod nazwą bazylia krzewiasta. Pod spodem kilka zdjęć w kompozycji z innymi roślinami - nie kierujcie się zdjęciem ze sklepu 'na nodze' - to wcale tak nie wygląda :-) 






Bazylia krzewiasta z kocanką Silver i werbeną fioletową.


Bazylia krzewiasta z kocanką Silver i Sunpatience White.


Mało doceniana prześliczna smagliczka fioletowa.

Elegancka biała lobelia pasuje do każdej kompozycji. W tle ipomea złota

Pachnąca surfinia niebieska, drobne kwiatki ślicznej bakopy błekitnej
i żółty bidens ... mniam mniam 


Mikstura kolorów - w tle piękne ipomea limonkowa, brązowa, złota.


Ipomea złota, kocanka Silver i Calita pełna fioletowa.


Kocanka Silver, bidens i pysznie pachnący heliotrop niebieski.  


Bidens z ipomeą limonkową i werbeną wisząca niebieską.





Petunie, surfinie, cality - mamy je wszystkie, bo jakoś nie możemy bez nich żyć. Szczególnie uwielbiam te o pachnących kwiatach - np. surfinie niebieskielub surfinie niebieskie z żyłką




Śliczna surfinia Mangoo niepowtarzalnym zabarwieniu kwiatów. 




Delikatne, pełne kwiatki cality (Million Bells) wyglądają jak różyczki. 
Fajnie komponują się nawet z innymi drobnymi kwiatkami. 






Takie kosze kwiatowe są na sprzedaż tylko na zamówienie, ale możecie sobie spokojnie sami zrobić podobne kompozycje (ale może w koszach z wikliny lub zrobionych ze starej skrzynki) z roślin dostępnych w sklepie

Pamiętajcie tylko, że wszystkie roślinki sezonowe uwielbiają ogławianie (zrywanie zeschniętych kwiatków) i regularne nawożenie, a petunie w szczególności lubią duuuużo wody ;-) 

Wszystkie kwiaty sezonowe są wysyłane w 6-cio pakach, a koszt to 3,5 zł za roślinkę plus dostawa.






Oczywiście wracaliśmy do domu załadowani sadzonkami tych cudnych roślin sezonowych, bez których nie wyobrażam sobie ogrodu. Nie ma znaczenia, że mamy dookoła rabaty - donice muszą być ... i skrzynie i garnki poobsadzane pelargoniami ... i kosze wiszące i wszystko co tylko się da :-) 





Zapraszamy równie serdecznie do nas do ogrodu w godzinach od 12.00 do 17.00


Podczas kiermaszu będzie można kupić sadzonki warzyw oraz kwiatów sezonowych uprawianych w gospodarstwie u Oli i Michała oraz w naszym ogrodzie, które osobiście wysiewaliśmy i pikowaliśmy :-) dodatkowo będzie można najeść się pysznym, sezonowym, ekologicznym jedzonkiem i posłuchać ciekawych wykładów oraz zobaczyć fajne pokazy obsadzania donic warzywami, ziołami i oczywiście roślinami ozdobnymi.  Więcej informacji znajdziecie na facebook'u w wydarzeniu TUTAJ







A w najbliższą sobotę 14-go maja zapraszam tutaj:





o godzinie 15-tej poprowadzę wykład pt.

Ogrody XXI wieku według Katarzyny Bellingham


21 i 22 maja 2016 Wiosenny Kiermasz Sadzonek

$
0
0




21 i 22 maja zapraszam wszystkich miłośników ogrodów do nas na
Wiosenny Kiermasz Sadzonek 12.00 - 17.00

W ofercie znajdziecie sadzonki pomidorków, papryczek i innych warzyw, a także oczywiście sadzonki roślin ozdobnych - nie tylko z naszego ogrodu, ale również od zaprzyjaźnionych gospodarstw ekologicznych.

 Dodatkowo zapraszam na spacer po ogrodzie oraz pokaz/wykład na temat obsadzania skrzynek lub donic roślinnością sezonową oraz jadalną. 

W ogrodowej kawiarence można będzie kupić pyszny, zdrowy lunch przygotowany z sezonowych warzyw i spędzicie fajnie czas na łonie natury.


Plan akcji:

12.00 - otwieramy
12.30 - spacer ze mną po ogrodzie (zbiórka w ogrodzie ziołowym)
15.00 - pokaz obsadzania skrzyń i donic  (w okolicy tunelu)
17.00 - zamykamy

Kawiarnia otwarta przez cały czas.





Więcej informacji TUTAJ.


Do zobaczenia! :-)






Viewing all 126 articles
Browse latest View live